ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* Best of September

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* Best of September

Wrzesień, wrzesień i po wrześniu. Dawno żaden miesiąc tak szybko nie przeleciał mi przed oczyma. Zdążyłem tylko odnotować zwiększony powakacyjny ruch na ulicach co dla mnie oznacza więcej czasu spędzonego na dojazdach komunikacją publiczną, a to z kolei na komunikowanie się z Wami na Facebooku i Instagramie. Mam nadzieję, że tam czasie zaglądacie.

Wrzesień to tradycyjnie istny wysyp zapachowych premier w mainstreamie. Dla pań weszło do sprzedaży aż sześć ważnych zapachów – dwa zupełnie nowe (YSL Libre i Lancome Idole) oraz cztery flankery (Chanel Gabrielle Essence, Hermès Twilly Eau Poivrée, Mon Guerlain Intense i Dior Joy Intense). Wszystkie przetestowałem, niektóre już opisałem, inne czekają w kolejce. Na polu niszowców należy odnotować pojawienie się nowych zapachów od Frederica Malle’a (Rose&Cuir), Byredo (Slow Dance), Gallivant (Los Angeles), Penhaligon’s (Cairo) i Amouage (Love Mimosa) Uczestniczyłem też w jednej wyjątkowo pięknej premierze niszowej. Jakiej? O tym już za chwilę. Lato pożegnałem na chanelowskiej plaży, która wyrosła w Praskim Centrum Koneser. Były deski surfingowe Chanel, pyszna lemoniada, poczta Chanel i cały zastęp przednich zapachów i kosmetyków.

Na przywitanie jesieni postanowiłem też odmienić nieco (!) swój wizerunek. Poszedłem do fryzjera na cover brody i włosów. Efekt przerósł moje oczekiwania i po ponad tygodniu nadal jestem z niego zadowolony, a nawet już przyzwyczaiłem się do nowego siebie. Jeden z tygodni września poświęciłem na zapachową podróż sentymentalną w lata 90. Każdego dnia sięgałem po zapachy, które powstały miedzy 1990 a 1999, od Eternity for Men Calvina Kleina po Opium pour Homme YSL. Masa wspomnień i ogromna przyjemność z noszenia tych jakże innych od dzisiejszych propozycji pachnideł.

Cóż jeszcze się wydarzyło? Dostałem raz kasztanem w głowę, obejrzałem jeden rozczarowujący film w kinie, w domu pojawiła się nowa kanapa, a mieszkanie okadzałem dymem z omańskiego olibanum. A o ulubieńcach miesiąca przeczytacie poniżej.

70841513_507796386463810_893831416406605824_n.jpg

Zapach

 Na co dzień dość często (co u mnie może oznaczać więcej niż trzy razy na miesiąc) spryskiwałem się premierowym zapachem Abercrombie&Fitch Authentic Man. To zapach na wskroś bezpretensjonalny, szczery i amerykański. Jak klasyczna biała polówka od Tommiego Hilfigera. Bardzo dobrze mi robi jego niesamowita soczystość (grejpfrut) połączona z pięknymi ziołami (szałwia!) i wytrawną bazą (mech dębowy). Jednym z zapachów do jakich wróciłem podczas Tygodnia z Latami 90 była przyprawowa kompozycja Kenzo Jungle pour Homme. I wracałem do niego we wrześniu jeszcze kilkukrotnie. Dlaczego? Bo to jedno z piękniejszych ujęć gałki muszkatołowej, cynamonu, pieprzu i kardamonu jakie znam. A do tego wszystkiego herbata maté przyprawiona genialną bergamotką czyli wypisz, wymaluj pyszny Earl Grey. Jedna nowość, jeden prawie vintage – czas na ulubieńca niszowego. Do mojej kolekcji dołączył pierwszy zapach od marki Extrait d’Atelier i z przyjemnością wziąłem go od razu w obroty. To Maitre Céramiste zainspirowany atmosferą pracowni ceramicznej. Piękna, złożona drzewno-pikantna kompozycja z tak ciekawymi nutami jak shiso, metal, mokra glina i mineralny akord ziemi. Jest też w niej piękny pieprz – nuta, którą absolutnie uwielbiam. Czarny pieprz symbolizuje finalne, wypalone w piecu dzieło ceramiczne. Mistrza Ceramika założyłem, między innymi, na wernisaż kolejnej wystawy duftartu Justyny Neyman.


71075782_2543261435709920_2514918396525543424_n.jpg

Twarz

Gdy spotykasz się na kawie z koleżanką, która jest jednym z najlepszych ekspertów w kwestii pielęgnacji w tym kraju, a ona mówi ci, że „fajną masz cerę, ale powinieneś zadbać o oczy”, to lepiej weź sobie to do serca! Ja wziąłem i wrzesień stał u mnie pod znakiem zmasowanej pielęgnacji cery wokół oczu. Tu tyle niefajnych rzeczy się pojawia – zmarszczki, worki, cienie, przesuszenie… Zaatakowałem to wszystko z dwóch kierunków. Na noc bogaty krem Laboratoires Filorga NCEF Reverse Eyes, który walczy z aż  pięcioma typami zmarszczek w tych okolicach. NCEF to specjalny kompleks stworzony przez markę z 50 składników użytych w większym niż zwykle stężeniu. Kompleksowe odmłodzenie i bardzo komfortowa, rozpływająca się konsystencja. O poranku natomiast sięgałem po krem nowej, minimalistycznej marki z Wielkiej Brytanii InKeyList. Od niedawna na półkach Sephora, wyróznia się prostymi czarno-białymi opakowaniami, krótkimi składami i składnikami-gwiazdami. W moim porannym kremie pod oczy rozbudza mnie kofeina. Idealna opcja na opuchnięcia za naprawdę niewysoką cenę. Trzeci ulubieniec zwabił mnie swoją nowatorską formułą. Maska w sztyfcie! Tego jeszcze nie miałem! W kolekcji Sephora pojawiło się pięć takich bardzo wygodnych w użyciu masek. Ja wybrałem niebieską, oczyszczającą z zawartością spiruliny. Precyzyjna aplikacja bez pędzli i brudzenia palców. Pięć minut na twarzy i cera jest miło odświeżona. Używam na strefę T.


71088290_688690281629361_8510119591240794112_n.jpg

Body

 Latem wolę szybki prysznic, teraz zaczynam znowu doceniać wannę. A do wanny zawsze lubię coś wsypać, wlać lub wrzucić. Jak na przykład moją ulubioną od lat turkusową tabletkę do kąpieli I Coloniali. Marka na jakiś czas zniknęła z pola widzenia, ale na szczęście powróciła do sieci Douglas i nadal robi te pachnące trochę morsko, trochę pikantnie tabletki. Barwią wodę na turkusowo, a zapach utrzymuje się – nie tylko w łazience – jeszcze długo po kąpieli. Musują, a w składzie mają wyciągi z bambusa i żeńszenia. Siedząc w wannie nie marnuje czasu. Bardzo lubię się peelingować. Do ulubionych peelingów do ciała należą te na bazie cukru. W tym miesiącu znalazłem bosko pachnący peeling Ritual of Happy Buddha marki Rituals. Nazwa trafiona w dziesiątkę! Kolor i zapach tego peelingu to po prostu dwufazowa witamina szczęśliwości! Zapach to połączenie pomarańczy i cedru, formuła – ziaren cukru i cennych olejków. Efekt? Skóra wygładzona, odżywiona, pachnąca i szczęśliwa. Tyle dla czystej przyjemności, trzeci ulubieniec kupiony był z rozsądku. Po zabiegu przyciemnienia włosów i brody dostałem nakaz używania delikatnego szamponu bez SLS-ów, który nie wymywałby szybko pigmentu. Polecono mi męski szampon do włosów i ciała szwedzkiej marki REF o bardzo rygorystycznie opracowanym, ale bogatym składzie. Hair and Body Shampoo zawiera jedynie ekstrakty botaniczne, w tym wzmacniające proteiny z quinoa. Jest też wzbogacony systemem zachowania koloru i olejkiem migdałowym. Ma przyjemny męski zapach, a włosy po użyciu są bujne i mają ładny naturalny połysk. Oraz trzymają kolor. I o to chodziło!


45061031_335580853842692_6054105219480944640_n.jpg

Broda

 Do stylizacji i pielęgnacji brody używałem często we wrześniu – szczególnie w chłodniejsze dni – produktu nienowego, ale wielokrotnie sprawdzonego. Wróciłem do kremu do stylizacji z linii Barber Club od L’Oreal Man Expert. Może być stosowany zarówno do układania zarostu na twarzy jak i włosów na głowie. Pomaga poskromić i wymodelować nieposłuszny zarost, z łatwością się aplikuje dzięki kremowej, nieklejącej się konsystencji. Zapewnia średni chwyt. Nakładam go na suche włosy, nadając brodzie pożądany kształt. Następnie układam niezawodnym kartaczem od Stylowego Brodacza.  Niepokorne, odstające włoski przycinam nożyczkami do brody lub trymerem i ponownie przeczesuję. Broda nabalsamowana Kremem do Stylizacji Barber Club, nie jest ani sztywna, ani tłusta. Pozostaje miękka i fantastycznie uperfumowana przez długie godziny. A czym pachnie? Mieszankę typowo męskich aromatów: drewna cedrowego, sandałowca i czarnego pieprzu (znowu on!) okraszonych kroplą komfortowej, słodkawej wanilii.

69849449_2452159425108301_1007289587485114368_n.jpg

Flakon

 Tuż przed nadejściem kalendarzowej jesieni przyleciał do mnie przepiękny flakon obwieszczający swoją zawartością i kolorem … istną wiosnę. Mowa o nowym zapachu Bvlgari Goldea Blossom Delight. Wszystkie flakony z linii Goldea urzekają swoim wybujałym kształtem, ale ta wersja zachwyca również połączeniem odcieni bladego różu i zieleni. Jak róża, którą kryje jest świeży i wibrujący, bo ta róża jest młoda, zroszona i przechodzi od zieleni listków do różu płatków. Obręcz łącząca główną część flakonu i jego ogromny, okrągły korek jest zainspirowana jubilerskim motywem Serpenti i w tej edycji zabarwiono ja na seledynowo. Piękna synergia kształtu i koloru! I totalnie kompatybilna z zawartością. Polecam każdemu kto zatęskni za wiosną w środku jesieni.


70987428_559072774899072_2883447275084840960_n.jpg

Zabieg

Kobiety często mówią: "Idę zrobić coś z włosami." I mówią to często na wiosnę. Ja postanowiłem pójść i zrobić coś z brodą (i częściowo włosami). Na jesień. Zdecydowałem się na zabieg coveru brody w Salonie Strefa Piękna przy użyciu systemu Color&Gloss paryskiej marki La Biosthetique. Jest to semi-permanentny sposób koloryzacji przeznaczony do włosów, ale okazuje się, że bardzo dobrze sprawdza się też na brodzie, o czym się na własnej skórze przekonałem. Zabieg był krótki i bezbolesny. Po umyciu włosów szamponem dogłębnie oczyszczającym fryzjerka nałożyła na całą brodę, skronie i częściowo na włosy cover w odcieniu 3N czyli ciemnego brązu, który najczęściej wybierają mężczyźni o ciemniejszym odcieniu włosów/zarostu. Miksturę trzymałem dzielnie na twarzy (widok bezcenny!) i głowie przez ok 15 minut. Po zmyciu i nałożeniu odżywki nabłyszczającej fryzjerka wyrównała kontur przy pomocy chusteczki nawilżonej alkoholem i dokonała klasycznego groomingu brody (przycinanie i konturowanie trymerem i nożyczkami). Pierwsze spojrzenie w lustro i...? OMG! Nie spodziewałem się, aż tak mocnego efektu! Myślałem, że będzie to tylko dyskretne przyciemnienie mojej naturalnej trójkolorowej brody. A tu wyszedł brunet wieczorową porą! Odkąd zapuszczam brodę (ok. 5 lat) nigdy nie była taka ciemna. Powiem więcej - nigdy w życiu siebie takiego nie znałem. Koniec końców, po okresie przyzwyczajania się do nowego siebie, muszę powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony. Ciemny kolor wyostrzył kontur zarostu, sprawił, że broda stała się pełniejsza, a włosom na głowie dodał genialnego połysku. Kolor ma utrzymywać się do ok. 20 myć i schodzić stopniowo. Nie będzie więc problemów z odrostami. Zdecydowałem się na tę zmianę z ciekawości i dla zabawy, ale także by pokazać innym facetom, że takie rzeczy są też dla nich. Koloryzacja brody może być szybka, łatwa i przede wszystkim naturalna. W użytych preparatach nie ma amoniaku, włosy nie są rozjaśniane, a za efekt pigmentacji odpowiada zawarta w nich arginina (naturalny aminokwas). W zależności od jej natężenia i długości aplikacji można uzyskać efekt mniej lub bardziej intensywny, a nawet nadający jedynie zdrowy połysk. Stosując delikatny szampon (patrz sekcja CIAŁO), kolor wymywa się bardzo stopniowo. Tak, że odrastające włoski w naturalnym kolorze nie dają efektu odrostów. Po dziesięciu dniach od zabiegu kolor nadal się dobrze trzyma!


71274856_519373462212765_5923629842514837504_n.jpg

Event

 To była przepiękna i poruszająca premiera! Ale od początku.. Gdy podczas tegorocznych targów Esxence w Mediolanie, gdzie jest ponad 200 wystawców, dwóch po kolei spotkanych znajomych mówi: "Idź, poszukaj takiego stoiska z młodym kolesiem, słuchawkami i instrumentami. Naprawdę warto!", to ja idę i szukam. I znajduję. I siadam i słucham. Tego kolesia, bo jest przepełniony pasją i muzycznych kawałków, które towarzyszą jego perfumom. I wącham. I myślę sobie: "Mieli rację, było warto." L'Orchestre Parfum założona przez Pierre'a Guguena mocno zapisała się w mojej pamięci po Mediolanie. Zapachowo, ale i wizualnie (majstersztyk!). Nic więc dziwnego, że strasznie ucieszyła mnie wiadomość, że marka wkrótce pojawić ma się w Polsce. No i się pojawiła. A w drugiej połowie września jako The First Fragrance Band (nie, nie zjadłem "r") rozpoczęła swoje tournée właśnie w Warszawie. Pierre przywiózł ze sobą wszystkie zapachy, parę instrumentów muzycznych i niesamowitego artystę - rysownika - Adriena Demonta. Po kolei wąchaliśmy zapachy L'Orchestre, słuchaliśmy specjalnie skomponowanych do nich utworów, a Adrien na żywo i zupełnie spontanicznie tworzył rysunki, które mogliśmy śledzić na ekranie. Prezentacja totalnie polisensoryczna i absolutnie poruszająca. Dawno w czymś takim nie uczestniczyłem. Wszystkie zapachy L'Orchestre Parfum inspirowane są mniej lub bardziej znanymi instrumentami muzycznymi. Pierre szukał ich po całym świecie, znalazł też lokalnych muzyków, którzy skomponowali na nie utwory i perfumiarzy, którzy stworzyli zapachy oddające ich klimat i materiały, z których zostały wykonane. Jest więc gitara Flamenco, która wtóruje Neroli, saharyjska The Darbouka, metaliczna Rose Trombone z Harlemu, japońskie koto czyli Encens Asakusa, afrykańska Cuir Kora i ... No właśnie i Piano Santal, który, ku zaskoczeniu wszystkich, miał swoją światową premierę właśnie w Warszawie. To najnowsze dziecko L'Orchestre powstało z inspiracji snem Pierre'a, który znalazł się w nim w środku pianina. Resztę z nut zapachowych ułożył Jean Jacques, a na pianianie odegrał Edouard Ferlet. Już sam nie wiem co najbardziej w tej marce mi się podoba. Czy zapachy, które są piękne, ale zarazem bardzo przystępne i noszalne? Czy cudownie proste, ale eleganckie flakony? Czy biało-czarna i pełna nut grafika i absolutnie wysmakowane logo? Czy może w końcu niesamowita charyzma i pasja emanująca z młodego założyciela? Tak, zgadliście! Wszystko po trochu. Kupuję ten koncept w całości i czekam na kolejne wrażenia muzyczno-zapachowe. A jak się dowiedziałem, ta orkiestra zagra jeszcze niejeden dobry kawałek. Gratuluję Perfumerii Quality Missala wprowadzenia tak interesującej marki do swojego portfolio i dziękuję za zaproszenie na ten fantastyczny spektakl dla zmysłów.


70150357_529802247764239_5237043616186105856_n.jpg

Ładna rzecz

 

Ładne rzeczy! Biżuteria perfumowana i perfumująca! I to jeszcze od Diptyque. Czy może być piękniej? W nowej kolekcji Prêt-à-Parfumer moją sympatię najbardziej zaskarbiła złota broszka. Jest piękna i bardzo diptyque-owska. I choć w życiu nie przepadam za ptakami, tego bardzo polubiłem. Mówi się, że najważniejsze jest wnętrze. No właśnie, ta złocona broszka o kształcie ptaka ma w jego brzuszku miejsce na kapsułkę zapachową. Kształtem nawiązuje do drewnianych figurek ptaków, które ozdabiały od samego początku paryski butik marki. Wystarczy wsunąć do broszki naperfumowany owal ceramiczny, a będzie on powoli uwalniał zapach wybranej kompozycji. Broszka połyskuje złotem, nóżki ptaka się kołyszą, a wokół nas unosi się aromat róży (Eau Rose), tuberozy (Do Son) lub piżmowego irysa (Fleur de Peau). W tych trzech zapachach można mieć oryginalnie zaprojektowaną broszkę Diptyque. W zestawie z nią sprzedawany jest jeden pachnący krążek. Istnieje też możliwość dokupienie kompletu 4 sztuk uzupełniających krążków. Jestem za nowymi sposobami noszenia perfum! A Wy?


71528404_2482946648644242_6746666265009455104_n.jpg

Ulubieniec Be

 

Be jest eco. Bardziej eco ode mnie. Ale Be się też maluje. Bardziej ode mnie. Co z tego wynika? Ano to, że polubiła bardzo Glov Moon Pads czyli waciki wielorazowego użytku polskiej marki Glov. W zestawie jest ich pięć i obliczono, że dzięki możliwości ich wielokrotnego stosowania mogą zastąpić nawet 400 wacików jednorazowych! Be mówi, że są bardzo delikatne, doskonale zmywają makijaż oczu (przy użyciu olejku) i są różowe! GLOV Moon Pads nie zawierają w sobie szkodliwych substancji oraz barwników, są w pełni bezpieczne dla każdego rodzaju skóry, nawet dla wrażliwej i skłonnej do alergii.  Można je stosować z ciepłą wodą lub z ulubionymi kosmetykami do demakijażu. Bardzo łatwo się wypłukują i szybko schną. No i co najważniejsze, pozwalają choć trochę wcielić w domu filozofię zero waste. P.S. Dostał mi się w prezencie taki jeden Moon Pad i musze dodać, że daje radę nawet przy zmywaniu moich gęstych masek glinkowych i czarnych węglowych. Glove, zrobicie Moon Pads w czerni? Zróbcie, bo robicie to dobrze!

GDZIE TO KUPIĆ:

Abercrombie & Fitch - Douglas

InKEYList - Sephora

Extrait d’Atelier - Sen Nocy Letniej (Warszawa), Dragonfly (Kraków)

Filorga - Sephora / Douglas

I Coloniali - Douglas

Rituals - Douglas

REF - www.refpolska.com

L’Orchestre Parfum - Perfumeria Quality

Biżuteria Diptyque - GaliLu

Koloryzacja La Biosthetique - Salon Strefa Piękna

Glov - Douglas / www.glov.co

Bvlgari - Douglas

Barber Club - Rossmann

*RECENZJA* - Meo Fusciuni, Little Song

*RECENZJA* - Meo Fusciuni, Little Song

*RECENZJA* - Chanel, Gabrielle Essence

*RECENZJA* - Chanel, Gabrielle Essence