ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*NOWE ZAPACHY* - Amouage, Renaissance Collection

*NOWE ZAPACHY* - Amouage, Renaissance Collection

Lubicie zmiany?

Z moich obserwacji wynika, że wielbiciele perfum raczej się ich boją. Lubimy by to co lubimy się nie zmieniało. A jednak zmiany są konieczne, bo czy nam się to podoba czy nie, świat nie stoi w (naszym ulubionym) miejscu.

W Amouage same zmiany! Nowy rozdział. Nowy Początek. Nowe kierownictwo. Nowa kolekcja.

Pod koniec ubiegłego roku na stanowisko Dyrektora Zarządzającego (CEO) marki powołano Marca Parsiegla. To jemu powierzono rolę „przystosowywania nowopowstających zapachów Amouage  do globalnych trendów rynkowych oraz nowych potrzeb konsumenckich”. Informacja jest więc jasna: stworzona w 1983 kultowa omańska marka perfum artystycznych obrała kierunek rozszerzenia swoich zasięgów przez podbicie nowych i, jak mniemam młodszych, grup docelowych. I ja taką jasność przekazu cenię, zdając sobie oczywiście sprawę, że jednym się to spodoba, a innym zupełnie nie. Parsiegla zaczął „odmładzać” markę w bardzo ciekawy sposób. Zamiast powoływać jednego Dyrektora Kreatywnego, który odpowiadać miałby za całościową wizję artystyczną marki (taką osobą w ostatnich latach był Christopher Chong), wpadł na pomysł stworzenia Kreatywnego Kolektywu, który składać się ma z artystów i ekspertów różnej maści i konweniencji, a na czele którego stanąć ma koordynator tego twórczego konglomeratu tzw. CXO czyli Chief Experience Officer. Ta rola została zresztą już obsadzona przez młodziutkiego, pochodzącego z Belgii Renauda Salmona. Nowy sternik na pokładzie Amouage, który odpowiadał będzie wraz ze swoim kolektywem za tworzenie zapachów, image marki i wygląd jej butików, pracował wcześniej dla takich luksusowych marek jak Delvaux, Louis Vuitton, Dolce&Gabbana, Alexander McQueen i Marc Jacobs

Renaud Salmon, nowy CXO Amouage

Renaud Salmon, nowy CXO Amouage

Jego pierwszym (dużym, bo rozpoczął od stworzenia pierwszego w historii marki flankera - Interlude Black Iris) dzieckiem na drodze do wykreowania nowego wizerunku marki jest debiutująca właśnie w perfumeriach na całym świecie linia czterech zapachów (oficjalnie dwóch damskich i dwóch męskich) nazwana Renaissance Collection. Nazwa ma w sposób dość dosłowny symbolizować ‘odrodzenie’ marki, z czym osobiście trudno mi się zgodzić, bo odradzać może się coś co umarło lub ewentualnie przymarło, a tego z pewnością nie można powiedzieć o Amouage ery Christophera Chonga.

To właśnie za jego 12-letniej kadencji marka Amouage przeistoczyła się z lokalnej arabsko-francuskiej silnie niszowej artystycznej współpracy w markę globalną. Markę, która swoimi zapachami zaczęła opowiadać wykreowane przez pana Chonga historie, których to słuchać chciały rzesze wiernych fanów na całym świecie. Pod jego rządami światło dzienne ujrzało 35 zapachów, w tym moje ukochane Memoir Man (2010), Beach Hut Man (2017), Imitation Man (2018), Love Tuberose (2018), Opus XI (2018) czy ubiegłoroczny Portrayal Man. Amouage Christophera Chonga było moim zdaniem bardzo płodne i żywotne. I był to mój ulubiony okres w historii tej marki. Zapachy ery przed-Chongiem podziwiałem, ale z daleka – za kunszt, za złożoność, za bogactwo, za patos. Nosić ich jednak nie umiałem, bo za każdym razem czułem się w nich teatralnie przebrany i przytłoczony. Chong wniósł do Amouage kosmopolityczny sznyt i nutę abstrakcji i choć wielu to się nie podobało ja właśnie dzięki niemu stałem się fanem marki. Jakie będzie Amouage po nim? Chyba za wcześnie wyrokować, choć linie zmian, jak pisałem wcześniej, zostały już wyznaczone. Ich punktem startowym jest kolekcja Renaissaince i teraz, po tym dość przydługim wstępie, chciałbym się na niej skupić.

Renesans2.png

Renaissance Collection ma być swoistym powrotem do źródeł Amouage. Źródeł geograficznych dla ścisłości. Cztery nowe zapachy opiewają bowiem cztery różne zakątki Omanu – miejsca gdzie wszystko zaczęło się przed prawie czterdziestu laty. Wiodą nas swoimi aromatami – ale również przepiękną kolorystyką flakonów i pudełek -  od skalistych zatok półwyspu Musandam, przez szczyty gór Al-Hadżar i piaszczyste wybrzeża Ras Al-Jinz, aż po zielony płaskowyż Zufar. Swoje nosy zawiesiło nad nimi troje światowej sławy perfumiarzy: Domitille Michalon-Bertier (Crimson Rocks), Mackenzie Reilly (Ashore i Meander) oraz  Julien Rasquinet (Enclave). Pocztówkowe inspiracje krajobrazami – jakkolwiek mało odkrywcze – napawają oczy cudownymi obrazami. Obrazami, które, jak wspomniałem, wymalowano nie tylko nutami zapachowymi, ale i barwami półprzeźroczystych (co jest nowością!) flakonów i akwarelowymi impresjami wyczarowanymi na pudełkach.

Same zapachy zdecydowanie trzymają znaną nam z poprzednich lat jakość składników. Mienią się wręcz cudownymi odcieniami kwiatów, przypraw, żywic i drewien. Ale w nowej kolekcji podano je w zdecydowanie oszczędniejszy sposób. Efekt? Dla jednych brak obezwładniającego bogactwa, dla innych (i ja jestem w tej grupie) brak obezwładniającego przeładowania. Wszystko wymieszano tu w taki sposób, że całość jest łatwiejsza w noszeniu; piękna, ale równie łatwa do założenia na specjalne okazje, jak i na co dzień, czy to do pracy czy dla swojej własnej domowej przyjemności. Zachowanie tradycyjnych flakonów - dla pań w kształcie pałacu Ruwi Mosque w Muskacie, dla panów w kształcie omańskiego sztyletu Khanjar – pozostaje dla mnie kwestią wysoce umowną. Wszystkie cztery zapachy zadowolą, w mojej opinii, gusta zarówno damskich jak i męskich nosów. Słyszałem już opinię mężczyzny, którego ulubieńcem w nowej kolekcji jest mocno jaśminowe Ashore. I może to właśnie od niego zacznijmy.

Ashore inspiration.png

Kompozycja ta oddawać ma atmosferę gorącego dnia spędzonego na wybrzeżu Ras Al-Jinz. Mackenzie Reilly utkała swój obraz wokół absolutu jaśminu sambac, który symbolizuje tu wybitnie słoneczny, letni akord. Dwoma kontrapunktami dla przewodniej jaśminowej nuty są – z jednej strony - świeża morska słonawość (aldehydy, szara ambra), z drugiej - przyprawowe ciepło nawiązujące do znajdujących się po drugiej stronie oceanu Indii (kardamon, kurkuma). Ashore to gratka dla wielbicieli letnich, kwiatowych klimatów, białych kwiatów i szczypty soli w nadmorskim powietrzu. Bardzo to wszystko przyjemne i optymistyczne, choć muszę przyznać, że nieco linearne.

Crimson Rocks inspiration.png

Crimson Rocks to druga kompozycja w nowej kolekcji, którą umieszczono w „damskim” flakonie. Fakt ten zupełnie nie przeszkodził mi w totalnym zakochaniu się w tym zapachu.  Odzwierciedlać on ma karmazynową czerwień róż, kwitnących w górach Al-Hadżar oraz rdzawy odcień skalistych szczytów, oświetlonych promieniami zachodzącego słońca. Domitille Michalon-Bertier skomponowała go z dwóch różanych esencji, z których pierwsza, doprawiona różowym pieprzem, otwiera zapach, zaś druga, osłodzona kroplą miodu i oprószona cynamonem, wypełnia serce kompozycji.  Przepiękne, barokowe ujęcie róży ozdobionej motywami drzewnymi, przyprawowymi i słodkimi.

Enclave inspiration.png

Enclave, w ‘męskim’ ciemno turkusowym flakonie, to zapisana olfaktorycznymi nutami przez Juliena Rasquineta chwila, w której słońce zachodzi nad skalistym półwyspem Musandam. Świeżość i głębia fiordów płynie z koktajlu mięty i kardamonu. Żar słonecznych promieni oddają nuty czystka i cynamonu, wzmocnione absolutem róży oraz akordami żywicznymi i ambrowymi, zaś wetiwer i paczula przywodzą na myśl ciepło bijące od rozgrzanych skał i ziemi. Bardzo ciekawe zestawienie typowo niszowych, żywicznych i drzewnych nut z niepospolicie podaną – bo na słodko – miętą, która na mojej skórze trwa do samego końca.

Meander inspiration.png

Ostatni z zapachów w Renaissance Collection – Meander - to mój faworyt. Pozwolicie więc, że poświęcę mu trochę więcej miejsca. Tak się złożyło, że przystąpiłem do testowania nowości Amouage właśnie od niego w dość deszczowa sobotę.  Miałem wtedy na sobie ciepły sweter, który dzień wcześniej kupiłem w bardzo dobrej cenie w sklepie jednej z moich ulubionych marek. Meander idealnie się zlał z nim i ze mną! Sweter był ciepły, duży i miękki, w rozmleczonym beżu. Zapach oblał tamtego dnia moją skórę podobnymi klimatami – ciepłym sandałowcem ozdobionym miękkim, zielonkawym masłem irysowym i wykończonym rozmleczonym słodkawym kadzidłem. Testy powtarzałem parokrotnie i nic się nie zmieniło. Meander od początku do końca pozostał moim faworytem. Zaszedł mi pięknie za skórę!

Jego seledynowy flakon kryje hołd jaki perfumiarka Mackenzie Reilly oddała kadzidłu frankońskiemu, jednemu z najcenniejszych bogactw Omanu, pozyskiwanemu z drzew rosnących w oazie na płaskowyżu Zufar. W kompozycji Meander dwie formy kadzidła: olejek i rezinoid oddają kontrast między życiodajną zielenią oazy a obezwładniającym żarem pustyni. Kadzidlany aromat podkreślają ziemiste akordy marchewki, irysa, żonkila i wetywerii. Meander to dla mnie przyjazne kadzidło, cudownie miękki irys i komfortowy sandałowiec. Kraina łagodności, kontemplacji i swetrowego komfortu.


Meander najbardziej podbił też moje serce dzięki swojej bardzo długiej trwałości na skórze, przy jednoczesnej dość osobistej projekcji. Kocham go nosić głównie dla siebie! Najbardziej ekstrawertyczną kompozycją w nowej linii jest dla mojego nosa Crimson Rocks. O tak, tę asertywną różę chętnie ubierałbym na specjalne wieczorowe okazje. Trwa długo i wyraźnie daje o sobie znać otoczeniu. Ashore jest zwiewne, taki jego nadmorski charakter. Myślę, że docenię je bardziej letnią porą. A Enclave? Ten zapach ma dla mnie idealnie biurową konstrukcję. Nie obezwładnia projekcją, ale na mojej skórze trwa około 6-7 godzin cały czas pachnąc stymulującą miętą.

Wspomniany na wstępie Kreatywny Kolektyw zadbał o zewnętrzny image czterech premierowych kompozycji. Wyrafinowane, zmysłowe i abstrakcyjne obrazy w towarzyszących im visualach są dziełem belgijskiej artystki Louise Mertens, flakony zaprojektował zaś brytyjski artysta Bill Radzinowicz. Wybór kolorystyki dla nich nadzorował Francuz - Jerome Faillant-Dumas. Kolekcji towarzyszą też krótkie utwory muzyczne skomponowane przez belgijskiego producenta Copala, a także malarskie oddania krajobrazów-inspiracji wyczarowane przez hiszpańską artystkę Maríę Sánchez Fernández.

Renesans6.png

Nowa Renaissance Collection jest szalenie estetyczna i inkluzywna (kompozycyjnie, nie cenowo). Trudno mi sobie wyobrazić by, któryś z zaprezentowanych w niej zapachów mógł się komuś nie spodobać. To uniwersalne piękno i przystępność mogą dla niektórych jawić się jednak jako zbytnia zachowawczość i pójście w kierunku masowej popularności. Zmiany mają to do siebie, że jednych zadowalają, innych zawodzą. Ja się cieszę, że marka, która u swojego zarania kreowała perfumy dla koronowanych głów poszła w kierunku człowieka nie tak bardzo ukoronowanego. I namalowała dla niego pięknie pachnące krajobrazy. A dla mnie stworzyła zapachowe alter ego ulubionego w tym sezonie swetra.

IMG_20201010_085139_279.jpg

Zapachy z nowej Renaissance Collection Amouage dostępne są w Perfumerii Missala Quality.


*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of October

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of October

*NOWA KOLEKCJA* - Paco Rabanne, PACOLLECTION

*NOWA KOLEKCJA* - Paco Rabanne, PACOLLECTION