ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

Antipodes® - kosmetyki z Nowej Zelandii

Antipodes® - kosmetyki z Nowej Zelandii

Zawsze byłem orędownikiem stosowania lokalnych kosmetyków. Mamy tyle świetnych polskich marek! Aż tu nagle zakochałem się w marce z Antypodów! Jakiej? Antipodes! No cóż, love is blind…

Transportowanie produktów na drugi koniec świata nie jest najbardziej ekologiczną opcją, ale wszystko inne związane z tą nowozelandzką marką stworzoną w 2006 w Wellington roku już tak. Antipodes to założona przez Elizabeth Barbarich globalna marka Scientific Green Beauty™, która dzięki roślinnym składnikom nieskażonej przemysłowymi zanieczyszczeniami nowozelandzkiej przyrody oferuje kosmetyki z inteligentnymi formułami. Produkcja odbywa się w Nowej Zelandii, a składniki pozyskiwane są w zrównoważony sposób. Opakowania nadają się do recyklingu, a certyfikaty dla produktów organicznych, wegańskich i wegetariańskich weryfikowane są niezależnie. Produkty marki dostępne są w 40 krajach i – w czym pomaga też jej nazwa – są najlepiej kojarzonymi specyfikami urodowymi z Nowej Zelandii. Do ich fanek zaliczają się Katie Holmes, Billie Eilish i Cara Delavingne.

Aktualnie w swojej ofercie marka ma specyfiki nakierowane na walkę ze zmarszczkami (zielone etykiety), odwodnieniem i przesuszeniem (turkusowe etykiety), plamami pigmentacyjnym i nierównym kolorytem (pomarańczowe etykiety) oraz zmęczeniem skóry i niedoskonałościami (granatowe etykiety). Nie ma tu fizyki kwantowej i obietnic z pogranicza medycyny estetycznej. Są za to świetne naturalne składniki i genialne konsystencje o przepięknych zapachach już nie wspominając. Ciekawie i nieco świątobliwie brzmią też nazwy poszczególnych kosmetyków: serum Hosanna, krem Baptise, tonik Ressurect czy żel pod oczy Anoint.

Moja przygoda z Antipodes rozpoczęła się dzięki konkursowi Love Cosmetics Awards, w którym mam przyjemność być jurorem. Pierwszym używanym przeze mnie kosmetykiem był bogaty w kolagen ujędrniający krem Lime Caviar. Doskonale sprawdzał mi się zimą na noc. W jego składzie znajdują się kwasy AHA pozyskane z kawioru limetkowego i specjalny peptyd wspomagający i wzmacniający naturalną funkcję kolagenu w skórze. Po nim nabrałem ochoty na więcej.

Nadeszła wiosna, a ja rozkochałem się w boskich konsystencjach kolejnych specyfików Antipodes. Ultranawilżające serum Hosanna wypiłem dosłownie w niecałe trzy tygodnie. Ta brązowa w kolorze lekka emulsja świetnie zaspokaja potrzeby spragnionej skóry. Jest idealna dla cery mieszanej. W jego składzie oprócz bogactwa składników nawilżających znajdziemy opatentowany przez markę przeciwutleniacz Vinanza® Grape pozyskany z nowozelandzkich winogron Sauvignon Blanc. Jest tu też ekstrakt z czarnej paproci mamaku, który wspomaga odnowę komórek. Serum pięknie napina i wygładza skórę, która staje się wypełniona (plumping effect). Zaraz po wchłonięciu nakładałem po nim albo lekki żel nawadniający Baptise na dzień albo probiotyczny krem uspokajający na noc Culture.

Parę słów o tych dwóch specyfikach. Baptise stworzony jest na bazie wody z dodatkami roślinnego kwasu hialuronowego, światowej sławy miodu manuka z Nowej Zelandii i kwiatu hibiskusa. Żelowa konsystencja natychmiast się wchłania, daje poczucie orzeźwienia i przyjemnie pachnie świeżą różą. Idealny wybór na lato! Culture – probiotyczny krem na noc, doskonale uspokajał moja cerę po całym dniu, a także wprowadzał w stan relaksu dzięki swojemu zapachowi (lawenda/róża) i lekko fioletowemu kolorowi. Krem dostarcza skórze dobrych bakterii, odpowiadających za jej dobry wygląd, odradza i regeneruje ją pomagając podnieść poziom wody dzięki zawartości roślinnego kwasu hialuronowego i czarnej paproci mamaku. Culture doskonale wycisza skórę, która przy dłuższym stosowaniu staje się mniej reaktywna.

A co wybrałem pod oczy? Hitem jest dla mnie Manuka Honey Skin-Brightening Eye Cream. Kremowa konsystencja tego kosmetyku kryje w sobie legendarny miód manuka z naturalnymi ekstraktami rozświetlającymi skórę. Miód manuka z Nowej Zelandii posiada znane na całym świecie właściwości nawilżające i uspokajające, które pomagają nawilżyć i odświeżyć skórę pod oczami. Mieszanka kwiatu albicji biało-różowej z rewolucyjnymi przeciwutleniaczami Vinanza® z pestek winogron i kiwi rozświetla delikatną skórę i usuwa przebarwienia. Wiosną stosowałem ten krem na dzień i na noc. Teraz w porannej rutynie zastąpiłem go nowością marki – żelem Anoint o działaniu nakierowanym na opuchnięcia i cienie. Czysto żelowa tekstura tego kosmetyku doskonale nadaje się do porannego masażu limfatycznego (czy to manualnego czy przy zastosowaniu rolera). Składnikami, które maja tu rozprawić się z opuchnięciami są kofeina i czerwone algi. Dla jeszcze lepszego efektu polecam trzymać żel pod oczy Anoint w lodówce.

Rano, wieczorem, a także w nieograniczonej ilości w ciągu dnia stosuję oczyszczający tonik Ressurect z łodyg lawendy, słodkiej szałwii i kwiatów rumianku. Ta pachnąca ziołami mgiełka świetnie sprawdza się w przypadku skór mieszanych i tłustych gdyż widocznie zwęża pory. Dla chwili relaksu sięgam po nawilżającą maskę Aura, która obłędnie pachnie wanilią i mandarynkami. Komfortowa, kremowa konsystencja kryje w sobie ponownie miód manuka, odżywczy kwiat pohutukawa i wspomniany już winogronowy przeciwutleniacz. Skóra po zastosowaniu maski Aura jest odnowiona, wypieszczana naturalnymi składnikami, nabiera zdrowej, rozświetlonej… aury. Warto wspomnieć też o specyfiku Saviour Skin Balm. Do stworzenia formuły tego wyjątkowo skutecznego balsamu pielęgnacyjnego użyto wyłącznie olejków o silnych właściwościach pielęgnujących. Balsam oferuje moc australijskiego drzewa herbacianego i nowozelandzkiej totary. Cenne antyoksydanty pozyskane z jeżówki oraz z olejku z pestek winogron Vinanza wspierają odnowę komórkową. Uniwersalny balsam może być stosowany przez każdego w dowolny sposób; czy to do intensywnej kuracji szorstkiej, popękanej skóry, czy do pielęgnacji skóry dzieci, jako kosmetyk po opalaniu czy  do zmiękczania skórek wokół paznokci. Ja lubię go nakładać na noc na pięty, a w dzień na brodę. Z pewnością będę po niego częściej sięgał w sezonie zimowym.

Czy któryś z kosmetyków w gamie Antipodes mniej mi przypadł do gustu? Z tych testowanych przeze mnie chyba lekki krem na dzień Rejoice. Co prawda fajnie nawilża skórę i pozostawia ją w komfortowej kondycji, ale cos mi przeszkadza w czasie aplikacji w jego konsystencji. Wyczuwam w niej jakby malutkie grudki przez co kosmetyk nie sunie po skórze tak gładko jakbym chciał. A na co mam w przyszłości ochotę? Zdecydowanie na uspokajającą maskę Flora i coś z rozjaśniająco-rozświetlającej pomarańczowej gamy. Może produkt do mycia twarzy z witaminą C Gospel. ‘Myjaków’ od Antipodes jeszcze nie próbowałem.

Na koniec pragnę dodać, że wszystkie kosmetyki marki są wegańskie lub wegetariańskie i nie zawierają toksycznych składników, takich jak parabeny, siarczany, petrochemikalia, ftalany czy sztuczne zapachy. Proste apteczne opakowania (słoiczki i butelki z ciemnego szkła oraz aluminiowe tubki) i tekturowe pudełka bez folii są przyjazne środowisku. Marka cały czas wprowadza zielone innowacje. Jedną z najnowszych jest wprowadzenie nowej, aluminiowej pokrywki dla kremu Lime Caviar. Aktualnie opakowania Antipodes są w 93% plastic-free, ale celem marki jest oczywiście całkowite wyeliminowanie plastiku.

Kosmetyki Antipodes otrzymały już w swojej ponad 15 letniej historii kilka nagród, ale marka doczekała się też wyróżnienia na polu… architektury. Jej siedzibie głównej w Wellington – pełnej światła, roślin i postindustrialnych smaczków przyznano nagrodę NZIA Architecture Wellington Regional Award 2020 w kategorii architektury komercyjnej.

Wspaniale byłoby odwiedzić to miejsce jak i całe Wellington i obie nowozelandzkie wyspy, ale zataczamy koło i wracamy do punktu wyjścia czyli odległości. Chyba nigdzie indziej z Polski nie jest tak daleko! No cóż, to do siebie mają antypody. Póki co cieszę się nimi w swojej łazience! A Wy próbowaliście już kosmetyków tej naturalnej eco-marki? Macie jakichś ulubieńców?


Kosmetyki Antipodes dostępne są w Douglas.

Kosmetyki otrzymałem w ramach konkursu LCA lub jako prezent PR.

Zdjęcia siedziby Antipodes w Wellington: https://architecturenow.co.nz/

*PAMIĘTNIK CHARLIEGO* - YSL, Saharienne

*PAMIĘTNIK CHARLIEGO* - YSL, Saharienne

*RECENZJA* - Rochas, Eau de Rochas Citron Soleil

*RECENZJA* - Rochas, Eau de Rochas Citron Soleil