ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*CHŁOPAK I PUDER*

*CHŁOPAK I PUDER*

Męski makijaż. Brzmi jak oksymoron? To może urban camouflage? Mniejsza o nazwę. Puder na twarzy faceta to nie tylko coraz silniejszy trend, ale może i ostatni bastion na drodze do pełnej urodowej emancypacji.

 

Jeszcze pod koniec ubiegłego stulecia tzw. ‘prawdziwemu facetowi’ do życia musiała wystarczać żyletka, krem do golenia i piekący skórę after-shave. Ale wraz z transformacją ustrojową i do naszego kraju zaczęły docierać nowinki kosmetyczne z dopiskiem „for men”. „Krem pod oczy dla faceta? Kto to wymyślił?”, burzyły się co bardziej konserwatywne głowy. Dziś wydaje się, że wklepywanie kremu w różne części twarzy mężczyźni już oswoili. Co więcej, specjalnie dla nas wymyśla się żele do kąpieli, szampony, maski, peelingi czy toniki nie mówiąc już o produktach barberskich. Jest jednak jedna rzecz, która zdaje się być, społecznie i kulturowo, trudna do przejścia – malujący się facet! To takie niemęskie! Po co? Musi być, że gej. Fala dezaprobaty wylewa się zarówno z męskich, jak i kobiecych ust. Tymczasem mamy rok 2024, świat jest globalną wioską i globalne trendy dzięki mediom społecznościowym docierają do każdego zakątka naszej planety. A w nich coraz więcej facetów stosujących puder i szminkę. Ba, robią to tak świetnie, że uczą innych, kobiety i mężczyzn, jak to robić. Makeupowi vlogerzy nie są już zalewani falami hejtu, przeciwnie – stają się gwiazdami. Najlepsi mogą pochwalić się dwoma milionami subskrybentów i liniami kosmetyków sygnowanych własnym nazwiskiem. Również na naszym, trudnym, bo konserwatywnym, polskim podwórku, pojawiają się vlogerzy, którzy wiedzą, jak najlepiej użyć korektora czy zmatowić nos i czoło. BeautyBoy (Władek Klinczuk) od lat doradza na swoich kanałach jak zatuszować ślady po trądziku, wykonać dyskretny lub bardziej odważny makijaż czy rozświetlić szarą i zmęczoną cerę. Co więcej, faceci występują w reklamach kosmetyków do tej pory zarezerwowanych dla kobiet. Kalifornijczyk Manny Gutierrez reklamował maskarę Maybelline. Beauty blogger i vloger makeupbyjakejamie (The Beauty Boy) na swoich kanałach zainicjował natomiast kampanię #makeupisgenderless i wystąpił obok trzech dziewczyn w reklamie korektora marki L’Oreal Total Cover. Na naszym rodzimym podwórku Michał Szpak reklamował hybrydowe lakiery do paznokci Nails Company, a marka Paese do swojej kampanii makijażu Minerals zaprosiła zarówno dziewczyny jak i chłopaków.

Fot. chanel.com i obayaty.com

 

Argumenty jakoby malowanie twarzy było rzeczą niemęską dobitnie dyskredytuje historia. Wystarczy cofnąć się dalej niż do wiktoriańskiego XIX w. Najstarsze informacje o mężczyznach używających upiększających kosmetyków pochodzą z roku 3000 p.n.e., kiedy to w Chinach i Japonii, podobnie jak kobiety, używali oni specjalnego kolorowego lakieru do paznokci dla podkreślenia swojego statusu społecznego. Starożytni Brytowie malowali twarz niebieską farbą i tatuowali ciała, przez co Rzymianie określali ich mianem Piktów (picti – ‘pomalowani’). Arystokraci w starożytnym Egipcie podkreślali oczy czarnym kohlem (tusz wykonany z kruszonego antymonu, przypalonych migdałów, ołowiu, oksydowanej miedzi, ochry, popiołu i malachitu) wierząc, że odpędzi to złe duchy i ochroni oczy przed intensywnym światłem słonecznym. Rzymianie stosowali mieszankę mąki jęczmiennej i masła do korygowania wyprysków, kredą rozbielali cerę, a włosy farbowali na modny i utożsamiany z młodością blond. Czernienie konturu oka było popularne także wśród Wikingów, o czym donosił w 950 roku arabski podróżnik Al-Tartushi. Średniowiecze ze swoją obyczajową restrykcyjnością odsunęło nieco wszelkie upiększanie w cień, ale już za czasów Elżbiety I make-up wśród mężczyzn przeżywał swój come back. Róż i szminkę wykonane z płatków geranium używano dla podkreślenia zdrowia, zasobności i radości życia. Znów modna była bardzo jasna cera, którą niestety często wybielano przy pomocy zabójczych składników – ołowiu i arszeniku. Swoje apogeum męski makijaż przeżywał w epoce baroku i w szczególności rokoko. Chyba każdy pamięta scenę otwierającą film „Niebezpieczne związki” Stephena Frearsa, w której równie duża ilość pudru opada na dekolt markizy de Merteuil, co na perukę i twarz hrabiego de Valmont. Do pudrowania używano drobno zmielonej elastycznej mączki ryżowej albo tańszej mączki zbożowej – mocno wyperfumowanej i z dodatkiem barwników. Wciąż stosowano niebezpieczny dla zdrowia puder ołowiany. Dla kontrastu, do twarzy upudrowanej prawie na biało używano pomadki do warg, rumieńce malowano różem na warstwie pudru, a pryszcze, wągry i blizny po ospie ukrywano pod plasterkami piękności, zwanymi muszkami. Tak naprawdę mężczyźni zrezygnowali całkowicie z makijażu dopiero pod koniec XIX wieku, a to za sprawą wiktoriańskich Anglików, którzy wszystkim narzucili „modę” na surowy wygląd męskiej części społeczeństwa. Spadek po pruderyjnej królowej odczuwamy do dziś. Mężczyźni rządzący światem i biznesem nadal noszą ciemne garnitury i nie malują się. Inaczej kwestia wygląda w kręgach artystycznych. Kto nie pamięta szalonych lat 70. i 80. z zespołami nurtu New Romantics, używającymi eyelinera Mickiem Jaggerem i Iggy Popem czy pełnym kolorowym scenicznym makijażem Davida Bowie. Dziś do używania kosmetyków upiększających nie tylko na planie filmowym przyznają się Jared Leto, TimothéeChalamet, Johnny Depp i Harry Styles, który wylansował własną markę – Pleasing - sprzedającą m.in. lakiery do paznokci dla każdego.

 

Nowe milenium na fali popularnego metroseksualizmu przyniosło odpowiedź w postaci nieśmiało pojawiających się na rynku kolorowych kosmetyków przeznaczonych dla facetów. W 2008 roku YSL wypuścił swój kultowy korektor pod oczy Touche Éclat w wersji męskiej. Jean Paul Gaultier poszedł w jego ślady, lansując kompletną linię makijażu dla mężczyzn Le Beau Male. Niestety nie przetrwała próby czasu i otwartości. Calvin Klein w swojej ofercie miał manscarę i guyliner, a Marc Jacobs zaproponował kilka kolorowych kosmetyków unisex pod nazwą Boy Tested, Girl Approved. Projektant sam instruował w sieci jak używać korektora pod oczy i bezbarwnej mascary. Tom Ford odpowiedział konkurencji kolekcją Grooming for Men, w której znajdziemy 3 odcienie korektora, balsam do ust, bronzer i specjalny żel do układania brwi. Produkty do makijażu dla mężczyzn posiada też marka Chanel w swojej granatowej linii Boy de Chanel, Shiseido Men, Givenchy (Mister) a ostatnio nawet polska popularna marka Bell. W linii Bell Homme znajduje się korektor, krem koloryzujący, dwa rodzaje pudru i kredka do brwi i zarostu. Nowy krem koloryzujący Dolce&Gabbana Millennialskin reklamują głównie faceci.  By oswoić mężczyzn z kosmetykami do makijażu, należy nadać im odpowiednie, męsko brzmiące nazwy (np. War Paint for Men), ale niebagatelną rolę pełni też opakowanie. Nie ma tu miejsca na błyskotki i feerię barw. Design produktów musi nosić męskie odcienie i kształty (świetnym przykładem jest młoda szwedzka marka Obayaty), a sam produkt wykazywać się praktycznością i łatwością zastosowania. Bo jeśli facet ma się malować, to musi mieć ku temu praktyczny powód. Zazwyczaj…

W styczniu eksplorowałem świat make-up’u dla facetów i wykazywałem, że wcale nie zabija męskości. Nie maluję się codziennie od A do Z, ale absolutnie nie stronię od korektorów, kremów BB/CC, pudrów, bronzerów i produktów do stylizacji brwi. Lubię też mieć pomalowane naturalnym, jasnym odcieniem paznokcie. Swoje ulubione produkty pokazywałem na Instagramie (znajdziecie je w wyróżnionych relacjach MAKE-UP FOR MEN), wybrałem się też na lekcję męskiego makijażu oraz podpytywałem profesjonalistów o cenne rady. Czego się dowiedziałem?

Aga Bora – make-up artist, mająca 25-letnie doświadczenie w malowaniu obu płci twierdzi, że podstawą dobrego makijażu u mężczyzny jest… peeling. „Męska cera jest grubsza, często ma rozszerzone pory. Złuszczanie to podstawa i bez tego nie ma co zaczynać przygody z korygowaniem skóry kolorówką, bo efekt będzie nie tylko mało imponujący, ale niestety często teatralny.” Znana makijażystka Anna Orłowska zaczyna na optymistyczną nutę: „Przede wszystkim nie ma się czego bać!”. A następnie radzi: „Zupełnie poczatkującym poleciłabym pielęgnację połączoną z makijażem czyli wszelkie kremy BB/CC. Bardzo ważną rzeczą jest zwrócenie uwagi na dokładność w aplikacji makijażu w obszarach sąsiadujących z wszelkimi męskimi atrybutami czyli mocniejszymi brwiami czy brzegiem zarostu.” A na koniec dodaje: „W męskim makijażu widzę skrajności. Faceci albo w ogóle go nie używają, albo używają go za dużo. Dobrym wzorem są Koreańczycy, którzy nie boją się makijażu, ale jest on świetlisty za sprawą bardzo oszczędnego używania pudru.” Na pytanie jaki pierwszy kosmetyk do makijażu powinien sobie sprawić facet Anna Orłowska odpowiada: „Korektor! Taki, który zatuszuje cienie pod oczami, zaczerwienienia i niedoskonałości. Co ważne, powinien być dobrany w kolorze idealnie odpowiadającym naturalnemu kolorowi skóry.”  Katarzyna Hoły z Pracowni Pozoru również chwali ten kosmetyk: „Chyba nic tak nie dodaje świeżości w męskim makijażu, jak zakrycie cieni i zasinień po oczami. Pamiętaj, aby do tego celu używać korektorów w odcieniach morelowych lub żółtych. Jeśli zastosujesz jasny, chłodny korektor okolica pod oczami stanie się szara, a nie o to nam chodzi, prawda?”. A jak go aplikować? „Nanieś niewielką ilość korektora na środek dolnej powieki i rozprowadź opuszkiem palca delikatnie wklepując w całą okolicę pod okiem oraz na nosie, przy kąciku wewnętrznym oka – tam również pojawiają się zasinienia. Jeśli używasz gąbeczki typu Beauty Blender, zamocz ją w gorącej wodzie, odciśnij i wklep produkt w skórę za jej pomocą.”

W dniu swoich imienin wybrałem się na profesjonalną lekcję męskiego makijażu do butiku Chanel. Marka posiada bardzo rozbudowaną linię kolorowych kosmetyków dla facetów Boy de Chanel. Są tu podkłady, korektory, kredki do brwi i oczu oraz lakiery do paznokci. Wraz z makijażystką Chanel – Kają Więckus stworzyliśmy dzienny makijaż na bazie korektora, bronzera (LES BEIGES HEALTHY GLOW BRONZING CREAM) i podkładu podkreślając brwi i oczy kredką. Ten ostatni rys (kredka do oczu w kolorze NAVY) był u mnie nowością. Efekt super, ale dla mnie jednak nie na co dzień. Na imprezę czemu nie! A oto kilka ciekawych trików jakie zdradziła mi Kaja w trakcie makijażowej lekcji:

- aplikacja toniku przed nałożeniem makijażu sprawi, że użyte kosmetyki kolorowe nie zmienią swojego odcienia w ciągu dnia,

- korektor dobrze jest nakładać małym, płaskim pędzelkiem, który pozwoli na bardziej precyzyjną aplikację w trudno dostępnych miejscach (tuż pod rzęsami, przy skrzydełkach nosa),

- jeśli wybierasz kremowy bronzer, możesz go nałożyć pod podkład, ten ostatni rozprowadzając jedynie w centralnej części twarzy,

- dobrą metodą na aplikację kredki do brwi jest najpierw wyczesanie brwi w dół i uzupełnienie linii górnej, a następnie wyczesanie ich w górę i uzupełnienie linii dolnej

- sprawdzoną metodą na stworzenie dyskretnej kreski kredką na oku jest postawienie kropki w zewnętrznym kąciku a następnie roztarcie produktu w kierunku środka dolnej powieki. Ten sam zabieg można powtórzyć na górnej powiece

- położenie jasno beżowej kredki na tzw. wodnej linii dolnych rzęs pozwoli otworzyć oko i dodać spojrzeniu świeżości.

O ile współczesny świat ze swoim medialnym krzykiem zdaje się obarczać kobiety niezliczonymi obowiązkami związanymi z powszechnie uznawanymi kanonami piękna, o tyle męskość w tym zakresie definiuje się wciąż przez ograniczenia. W konsekwencji kobiety emancypują się, zrzucając warstwy makijażu (sesje nude, make-up-no-make up), a faceci nakładając go. Chodzi o wolność wyboru. Do lub od. I niech każdy wyznacza swoje własne granice. Granice dobrego samopoczucia, auto-ekspresji i kreacji. Aleksander Wielki malował oczy, co nie przeszkodziło mu w podboju połowy świata i staniu na czele największego starożytnego imperium.

Marki specjalizujące się w męskim makijażu:

War Paint for Men

Recipe for Men

Bug for Men

Benny Hancock

Carl & Son

Apostleman

MMUK

Shakeup Cosmetics

Obayaty (od stycznia dostępne w GaliLu)

Gentlehomme











"CO NOWEGO?" - Luty

"CO NOWEGO?" - Luty

*RECENZJA* - YSL Black Opium Over Red

*RECENZJA* - YSL Black Opium Over Red