ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of February

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of February

Luty był dla mnie rewolucją, a do tego był przestępny. Ponoć też wyjątkowo ciepły. Nie zauważyłem… Ale do rzeczy!

Kilka spotkań musiałem odpuścić, ale i tak sporo się działo. Z przyjemnością wspominam spotkanie z założycielem marki Les Bains Guerbois - Jean-Pierrem Marois W GaliLu. Opowiadał o dziedzictwie założonej przez siebie marki tak przekonująco, że prawie przenieśliśmy się do III dzielnicy Paryża. Pierwszy raz przekroczyłem progi Ambasady Brytyjskiej (a było tych progów i drzwi elektrycznych chyba pięć!) by wziąć udział w British Beauty Brands Carnival. Podczas eventu, który miał formę mini targów swoją ofertę pokazało 28 marek, m.in. LUSH, Jo Malone London, Warszawska Izba Lordów (zapachy Floris i brytyjskie kosmetyki dla mężczyzn), BEAUTYPRO, Dr. PAWPAW, Road Trip, Skincyclopedia, Treacle Moon, Heath London, Elemis. Moimi odkryciami była szkocka marka ishga, która swoją pielęgnację opiera na algach atlantyckich oraz ARKIVE Headcare, która specjalizuje się w pielęgnacji włosów i skóry głowy. Podawano m.in. fish’n’chips, ale bez piwa, a z lampką prosecco czyli kosmopolitycznie. Pogoda natomiast (i tym razem to doskonale pamiętam) była iście angielska.

W lutym zaliczyłem też kolejne #MęskieSpotkanie. Z Michałem z Twoje Źródło Urody i Dominikiem z Uroda Okiem Faceta spotkaliśmy się tym razem w restauracji Zachodni Brzeg by podjąć tematykę kosmetyków kolorowych dla faceta. Wymieniliśmy doświadczenia, pooglądaliśmy przyniesione za sobą produkty, make-up’u na miejscu nie robiliśmy. Było za to wąchanie. Tradycyjnie każdy z nas przyniósł trzy zapachy, które z jakiegoś powodu chciał wyróżnić. Szczegółowe podsumowanie naszego spotkania znajdziecie na blogu.

Wziąłem też udział w bardzo ciekawych kameralnych warsztatach, ale o tym więcej poniżej. Na luty przypadła też największa fala nadsyłanych na konkurs Love Cosmetics Awards przesyłek. Moim testom nie było więc końca i tak pewnie pozostanie aż do końca maja. Mam już kilku faworytów. Paru z nich wyróżniam w dzisiejszym odcinku Ulubieńców Miesiąca.

Zjadłem pączka w Tłusty Czwartek i bynajmniej nie poszedł mi w boki. Ba, do najlepszej kawy miesiąca w Czytelni na Bielanach też zażyczyłem sobie słodkości, a w spodniach nadal luzy. Wszystko to zasługa #walkingthewalk, w którym to nie ustaję, a wręcz przeciwnie – intensyfikuję. Na jeden z bardzo słonecznych lutowych spacerów zabrałem London od Gallivant. W słuchawkach leciało mi wtedy Pet Shop Boys. To było piękne zgranie!

Z nowości poznałem wiosenny dodatek do linii My Way Giorgio Armani – Nectar. Jest krystaliczny i prawdziwie letni już, a w jego nutach poczujecie między innymi soczysty rabarbar. Przedstawiono mi też nową markę prosto z Nicei – Velvetvelo. Ciekawa inspiracja i jeszcze ciekawsza technologia. Założyciel jest pasjonatem kolarstwa – stąd ‘velo’ w nazwie marki. Perfumy natomiast są bezalkoholowe. Nośnikiem zapachu jest… woda. Poznałem różano-malinowe Archimède in Love w postacie wody perfumowanej i świecy. Marka BOHOBOCO, która wystartowała w konkursie LCA nadesłała swój najnowszy zapach Magic Mushrooms – jestem pod wrażeniem odwagi! Nazwa, kolor i sama kompozycja na pewno nie należą do banalnych. Z pewnością o tym zapachu przeczytacie jeszcze u mnie na blogu.

Nie mogłem być na oficjalnej premierze Floraïku w Quality przy Mokotowskiej 40, ale szybko nadrobiłem zaległości. To chyba jedna z najbardziej spektakularnie podanych marek jakie było mi dane poznać ever! Przewąchałem całą ofertę (chyba w sumie 18 zapachów) i zakochałem się w drzewnym Golden Eyes. Musicie choć raz zobaczyć te flakony na żywo! Japońskich akcentów było jednak w lutym więcej. Pewnej ponurej soboty oddałem się w ręce masażystki, która wykonała na mojej twarzy liftingująco-relaksujący masaż kobido oraz popijałem japoński Roku Gin, który ma przecudownie subtelny zapach jałowca.

W pięknym showroomie przy Nowogrodzkiej wziąłem udział w premierze Heritage Collection Balmain. To trio zapachów do włosów wydane z okazji 50 lecia marki. Cudownie było spotkać tam tak wiele znajomych twarzy i posłuchać po raz kolejny Marty Siembab.

Tylko tyle i aż tyle w tym najdłuższym lutym jaki pamiętam. A teraz już właściwi ulubieńcy. Zapachy, kosmetyki i chwile, które sprawiały, że chciało się żyć.

 

 

ZAPACH

Szalony, elektryzujący, odważny i odświeżający. Taki jest irys połączony z miętą (która nie pachnie ani jak guma do żucia ani jak pasta do zębów) w New Wave 1979 Les Bains Guerbois. Zapach upamiętnia jedyny koncert dany na żywo przez grupę Joy Division jaki odbył się we Francji. Początek podkręcają aldehydy, w bazie kompozycja osiada na pięknym drewnie sandałowym. Perfumy do włosów? Czy używam? Owszem! Włosy są świetnym nośnikiem zapachu. W nowym trio Balmain Heritage Collection – ku mojemu zdziwieniu – najbardziej oczarował mnie słodki, gourmandowy Ginger 1974. Jego słodycz przełamują balsam jodłowy, mech, zamsz i tytułowy imbir. Może dlatego jest dla mnie tak łatwa do przełknięcia i prawdziwie uzależniająca. Spryskuję nim włosy, brodę i skórę. Boss po raz kolejny udowadnia, że potrafi w zapachy! Po absolutnym hicie jakim był w 2023 Bottled Elixir, dostajemy kolejny eliksir, tym razem w linii The Scent for Him. Jest to bardzo przyjemny zapach z papryczką, lawendą i sandałowcem, który dla mnie ma też vibe ciemnych owoców. Na końcówkę zimy jak znalazł!



TWARZ

W ubiegłym miesiącu wychwalałem łagodzący tonik z zieloną herbatą Iossi, w lutym natomiast rozkochał mnie w sobie nawilżający tonek Ministerstwa Dobrego Mydła – Cukier. Rzeczywiście pozostawia cerę idealnie nawilżoną, a do tego pachnie jak wata cukrowa. Jak znalazł dla kogoś kto unika cukru w diecie. Nie ustaję w staraniach by moja szyja jak najpóźniej ukazywała oznaki starzenia się. Świetnie mnie w tym wspomaga liftingujący krem do szyi (i biustu) z bakuchiolem Winorośl wspomnianej przed chwilą marki Iossi. Świetnie zagęszcza wiotką skórę szyi i co najlepsze poprawia jej wygląd od razu. Zużyłem ¾ szklanego opakowania stosując preparat w połączeniu z masażem liftingującym. I mały, ale jakże fajny dodatek na usta. Olejek Your Kaya nie tłuści, a genialnie regeneruje i wygładza skórę warg. Dzięki niemu wychodzę z zimy gładkousty i częściej uśmiechnięty.



BODY

Nawilżający żel do mycia ciała Mokosh Czereśnia z Bursztynem pachnie tak wybornie, że jestem w stanie wybaczyć mu tendencję do ześlizgiwania się do wanny (butelka wykonana jest ze szkła). Zapach ma charakter ambrowy, a w składzie na uwagę zasługuje prebiotyk z korzenia cykorii, który wspomaga funkcje ochronne skóry. Płyn tworzy też piękną pianę w kąpieli. Easy Breezy Wash od Resibo to idealny szampon dla facetów z krótki włosami, którzy myją je codziennie. Czyli tak jak ja. W składzie szamponu 94,6% składników pochodzenia naturalnego w tym algi, pantenol i skwalan. Włosy pozostają świeże przez cały dzień, skóra głowy jest spokojna, niepodrażniona. W końcu znalazłem zastępcę dla mojego ulubionego lakieru do paznokci Boy de Chanel. Również od Chanel! Lakier pochodzi z zimowej odsłony kolekcji Les Beiges de Chanel Winter Glow, nosi nazwę Glaciale i numer 173. Daje na paznokciach bardzo naturalny, jasny, zdrowy efekt, ale jednak z lekkim mroźnym połyskiem, co jest fajne gdy chcę odrobinę zaszaleć.



FLAKON

Ten flakon to nie tylko dzieło sztuki, ale i pomysłowości! Mowa o flakonach francuskiej marki Floraïku inspirowanej kulturami azjatyckimi. Oryginalne opakowanie perfum Floraïku stylizowane na japoński bento box zawiera flakon 50 ml z ozdobnym korkiem (każdy jest inny), który jest jednocześnie podróżnym etui oraz pasujący do niego travel spray 10 ml. Jakże pięknie i praktycznie! Flakonik podróżny można oczywiście uzupełniać z większego. Każdy flakon, na tylnej ściance wygrawerowane ma haiku czyli trzywersowy wiersz wywodzący się z tradycji japońskiej. Flakony występują w 4 kolorach: bieli (herbaciana kolekcja Secret Teas and Spices), niebieskości (kwiatowa kolekcja Enigmatic Flowers) i czerni (kadzidlana linia Forbidden Incense). Są też dwa flakony w czerwieni należące do linii Shadowing. Jeden z nich – łączony z innymi kompozycjami – dodaje im światła, drugi cienia. Floraiku dowodzi, że obcowanie z artystyczną perfumeryjną niszą to nie tylko doznania olfaktoryczne, ale i wizualne i dotykowe. Zabawa elementami pudełka perfum Floraïku to mała ceremonia sama w sobie.

 

 

EVENT

Balmain Hair Couture – jedyna marka modowa tak mocno związana ze światem fryzjerstwa – obchodzi w tym roku swój 50 jubileusz. Z tej okazji w showroomie przy ul. Nowogrodzkiej zaprezentowano w lutym kolekcję HERITAGE składającą się z trzech nowych zapachów do włosów: Cardamom, Vetiver i Ginger. O nowych kompozycjach opowiedziała nam – jak zwykle w cudowny sposób – Marta Siembab. Wąchaliśmy składniki trzech nowych perfum i dowiedziliśmy się, że włosy są nie tylko świetnym nośnikiem zapachu, ale i swego rodzaju czystym płótnem dla niego. W przeciwieństwie do skóry nie wpływają na jego rozwój i charakter. Co to oznacza? Zapach na włosach rozwija się jak na perfumiarskiej bibule. Pikantny Cardamom 1974, wytrawny Vetiver 1974 i zmysłowy Ginger 1974 stworzyła Cecile Zarokian, która według słów Marty potrafi oddać w zapachu bogactwo w lekki, nowoczesny sposób. Każdy z nich ma w sobie odrobinę słodyczy i sporo nut korzenno-aromatycznych. Bardzo przypadło mi do gustu połączenie Vetiver i Ginger.

Marta zdradziła nam też parę sposobów na perfumowanie włosów. Zapachy możemy rozpylać zarówno na wilgotne jak i suche włosy. Wgniatać je uperfumowanym wnętrzem dłoni, spryskiwac nimi grzebienie, szczotki i kartacze (tak, panowie, broda to też włosy!). Najciekawszą metodą wydał mi się jednak sposób na ‘confetti’. Potraficie sobie wyobrazić jak to działa?



ŚWIECA

Archimède in Love to jeden z trzech sygnaturowych zapachów nowej marki Velvetvelo. Występuje w postaci bezalkohoowej wody perfumowanej i świecy. Zacząłem testy od tej ostatniej i jestem zachwycony jej optymistycznym brzmieniem. To świeży radosny bukiet malin, róży, jaśminu i fiołka. Aromat pozytywnie nastraja i długo utrzymuje się w pomieszczeniu. Świeca ma pojemność 185g i bardzo równo i czysto się wypala. Jeśli macie ochotę na owocową, świeżą różę na wiosnę, będzie to idealny wybór.



WARSZTATY

Jednego z lutowych wieczorów wziąłem udział w warsztatach aromatycznych organizowanych przez markę Alba 1913 w Elektrowni Powiśle. Ich kosmetyki znam już dosyć dobrze, m.in. z odwiedzin w sieci hoteli PURO, ale na warsztatach – które prowadził CEO marki Łukasz Rychlicki – w końcu poznałem pełną, szalenie fascynującą historię tej rodzinnej firmy. Zachęcam do obejrzenia krótkiego filmiku na YT, który ją prezentuje. Po części historycznej przeszliśmy do tematów aromaterapeutycznych. Dostaliśmy sporą dawkę wiedzy o olejkach eterycznych (które tak naprawdę nie mają nic wspólnego z olejami), a w części praktycznej tworzyliśmy swoją własną kompozycję zapachową do olejku do ciała. Chcecie wiedzieć czym pachnie mój? 4 kroplami geranium, dwoma paczuli, trzema grejpfruta i trzema cytryny. Nazwałem go sobie REFRESH. Po warsztatach odwiedziłem przepiękny butik Alba 1913, w którym to odkryłem, że obok swoich własnych kosmetyków, firma oferuje perfumy i świece zapachowe wywodzącej się z Los Angeles marki APOTHIA. Przewąchałem wszystkie, a temat dokładniej mam zamiar zgłębić wkrótce.



ZABIEG

Chyba nic mi tak dobrze nie zrobiło pod koniec lutego jak zabieg królewskiego kobido w warszawskim Instytucie Zdrowia i Urody Holispace. Ten japoński masaż ma działanie liftingujące i wykorzystuje manualne techniki o różnej intensywności. Działa na głębokie warstwy skóry  oraz mięśnie. Usuwa napięcie mięśni, poprawia przepływ krwi i limfy, uaktywnia nerwy, oraz zwiększa przepływ Qi (energii). Tak właśnie powstaje efekt liftingu. Skóra wygląda znacznie młodziej i promienniej. Zmarszczki ulegają wyraźnemu spłyceniu, skóra staje się jędrna, a owal twarzy uniesiony. Poprosiłem panią masażystkę o łagodną wersję masażu, bo chodziło mi głównie o zrelaksowanie się. I tak też się stało. Po wstępnym masażu pleców i karku, gdy już położyłem się na łóżku, a masażystka zajęła się moją twarzą, momentalnie odpłynąłem. 85 minut minęło mi w bardzo głębokim stanie snu. Nie odnotowałem więc wszystkich wykorzystanych ruchów i technik, ale twarz po całym zabiegu była bardzo zrelaksowana, koloryt poprawiony, a rysy jakby uniesione. Chętnie kiedyś go jeszcze powtórzę, bo najlepsze efekty daje seria 5-7 masaży.



BRODA

Fajnie było powrócić po latach do czarnej serii Premium Pana Drwala. Pamiętam 2016 rok kiedy przeprowadzałem z nimi wywiad jako nową na rynku marką. Wtedy właśnie debiutowali tą linią. Mam z tamtych czasów jeszcze perfumy z fajnie zaznaczonym pieprzem. Nie wiem czy są nadal w sprzedaży. Aktualnie używam balsamu do brody i serum do zarostu i twarzy. Balsam zawiera ekstrakty z nasion baobabu i grzybów reishi i jest dość lekki. Serum ma formę półpłynnej emulsji. Fajnie nawilża skórę. Dobrze do nich wrócić po latach i poczuć znowu ten aromat. Dobrze też widzieć jak mocno marka urosła po latach.

GDZIE TEGO SZUKAĆ:

Les Bains Guerbois – GaliLu

Balmain Hair Couture – salony fryzjerskie

Boss – Sephora i Douglas

Ministerstwo Dobrego Mydła – www.ministerstwodobregomydla.pl

Iossi – www.iossi.eu

Your Kaya – www.yourkaya.pl

Mokosh – www.mokosh.pl

Resibo – www.resibo.pl

Chanel – Sephora i Douglas oraz butik marki w Westfield Mokotów

Floraiku – Quality Missala, Mokotowska 40

Alba 1913 – Elektrownia Powiśle

Instytut Zdrowia i Urody Holispace – Warszawa, ul. Św. Wincentego 93/5 www.holispace.com

Pan Drwal – www.pandrwal.pl

Velvetvelo – Douglas i www.beautyboutique.pl

*CO NOWEGO?* - Marzec

*CO NOWEGO?* - Marzec

Balmain Hair - Heritage Collection

Balmain Hair - Heritage Collection