ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

TYDZIEŃ Z CHANEL NO. 5

TYDZIEŃ Z CHANEL NO. 5

Gdy w 1921 uwielbiana już przez paryską klientelę projektantka mody spotkała rosyjskiego księcia i francusko-rosyjskiego perfumiarza narodziła się zapachowa legenda. Perfumy, jakich nikt wcześniej nie stworzył, perfumy, które pachniały jak kobieta, nie jak kwiat – Chanel No. 5. W miesiącu obchodów 100-lecia tych ikonicznych perfum przyglądam się ich różnym odsłonom.


Pokazuję swoją kolekcję sukien 5 maja, w piąty dzień piątego miesiąca: zostawmy więc tę liczbę, którą jest oznaczona fiolka zapachu, a liczba ta - Numer Pięć - przyniesie mu szczęście.
— Coco Chanel
IMG_20210510_085003.jpg

L’Eau

Pięć lat temu marka Chanel stanęła przed nie lada zadaniem – kultowa Piątka miała dostać nowe życie na miarę XXI wieku. Project powierzono Olivierowi Polge, który stworzył No. 5 dla Milenialsów czyli wodę toaletową L’Eau. Z jubilerską precyzją rozłożył oryginalną formułę na elementy pierwsze, by przeanalizować rolę każdego z cennych składników. Następnie złożył je z powrotem w całość, nadając kompozycji nową równowagę zdefiniowaną współcześnie rozumianą świeżością. Do głosu doszły więc aldehydy, ale uwspółcześnione, niemetaliczne, o zapachu pomarańczowej skórki i neroli. Pudrowość ustąpiła świeżości, akord drewniany stał się bardziej dynamiczny, a ylang-ylang bardziej zielony. Jaśmin – kluczowy kwiatowy składnik No. 5 – w nowej wersji jest lekki jak podmuch wiatru, a w bazie słodką wanilię zastąpiły cedr i wetyweria. Tak powstał zapach respektujący tradycję, ale osadzony tu i teraz i zwrócony ku przyszłości. L’Eau to kompozycja transparentna, świeża i radosna, przystosowana do gustów młodszego odbiorcy i łatwiejsza w noszeniu. Cytrusowe aldehydy musują na skórze szybko unosząc się i dając poczucie natychmiastowego odświeżenia. Pod nimi miękko szeleszczą kwiaty wpisane w DNA numeru 5 – płatki róż z chanelowskich pól w okolicach Grasse, powietrzny, lekki jaśmin i zielone złoto ylang-ylang. Twarzą zapachu została młoda kobieta Chanel uosobiona przez Lily-Rose Depp. Jego hasłem reklamowym slogan: „You know me and you don’t.”

Mamy tu fanów L’Eau?

IMG_20210510_085437.jpg

Eau Première

Opisywana wyżej No. 5 L’Eau nie była pierwszą próbą odmłodzenia klasycznej piątki. Prawie dziesięć lat przed nią marka pokazała światu No. 5 Eau Première definiowane jako ‘współczesną i miękką interpretację” klasyka. Nad pierwszą jego wersją (z 2007) pracował jeszcze Jacques Polge, który – podobnie jak jego syn w przypadku L’Eau – rozłożył Piątkę na elementy pierwsze (pamiętajcie, że tylko nieliczni znają pełną formułę tego zapachu!), przeanalizował je i ponownie złożył w całość uwydatniając w nich światło i przestrzeń. Marka dla nowego zapachu zaplanowała nową kampanię reklamową z Nicole Kidman w roli głównej. Dla Eau Première sfotografował ją w różowym boa Patrick Demarchelier. Zapach umieszczono w wysmuklonej, wysokiej butelce, a slogan reklamowy zadawał pytanie: „Et si c’était la première fois…?” Miało to oczywiście nawiązywać do nazwy nowej odsłony No. 5, ale również otwierania się na nową, młodszą klientelę, dla której Eau Première mogło być pierwszym spotkaniem z zapachem. W 2015 roku zapach ponownie (choć bez jakiejś wielkiej pompy) wylansowano w klasycznym prostokątnym flakonie. Jest to obecnie oferowana wersja Eau Première i tę właśnie posiadam. No. 5 Eau Première to dla mojego nosa przede wszystkim oda do pięknego, słonecznego ylang ylang, które dla Piątki marka hoduje na Komorach. Dano tu też więcej przestrzeni neroli, kwiaty ponownie są zdecydowanie odchudzone, aldehydy wprowadzają wrażenie luksusowej, mydlanej czystości, a w drydownie wanilia i piżmo pozostawiają dyskretny kobiecy tren. Gdybym miał porównywać obie „młodsze” wersje No. 5 – L’Eau i Eau Première – powiedziałbym, że ta pierwsza jest krystaliczna, chłodna i srebrzysta, druga zaś kremowa, perlista i rozzłocona. Bardzo udana, solarna re-interpretacja i chyba rzeczywiście dobry pomysł na pierwszy krok w świat Numeru Pięć.

Ktoś tu kocha Eau Première?



IMG_20210510_085058.jpg

Eau de Toilette

 Pora opuścić wygodny, przyjemny i trochę konformistyczny XXI wiek i cofnąć się do pierwszej połowy poprzedniego by poczuć klasyczne brzmienie chanelowskiej Piątki. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że sam zapach na przestrzeni dekad musiał ulec drobnym modyfikacjom – chociażby poprzez zastąpienie zwierzęcych składników takich jak cywet czy zredukowanie ilości naturalnego mchu dębowego w formule – jednakże wersja, którą dziś opisuję i dwie kolejne są najbliższe temu co powstało dokładnie 100 lat temu. W 1921 spod rąk Ernesta Beaux wyszły perfumy zwane po prostu Chanel No. 5, lżejsza Eau de Cologne (dziś niedostępna), a w 1924 nastawiona na bardziej komercyjny sukces woda toaletowa. Ta formuła miała być bardziej energetyczna, jasna i idealna do noszenia na dzień. I rzeczywiście jej otwarcie jest bardzo ostre, wibrujące i energetyzujące. To mają do siebie wody toaletowe, które uwielbiam. Tu zdecydowanie liczy się pierwsze wrażenie. W Chanel No. 5 Eau de Toilette dominują w nim aldehydy, ylang ylang, cytryna Amalfi, bergamotka i neroli. To moja ulubiona wersja Chanel No. 5 i najbardziej podoba mi się właśnie jej ostre, zielone, musujące otwarcie. Nie będę ukrywał, że jest tu sporo klimatu retro, do którego jak mówi wielu się dojrzewa… albo nie. To co uwielbiam w wodzie toaletowej No. 5, wznowionej w 1952 roku przez Henri Roberta, to fakt, że nie ma w niej ani krzty słodyczy. Po ostrym otwarciu do głosu dochodzą emblematyczne chłodne w charakterze kwiaty, a całość wykańcza aura świeżo wymytej, ciepłej skóry – efekt, za który odpowiadać pewnikiem miały piżmo i cywet. Dodatkowymi elementami są w tej formule zielony fiołek i hiacynt. 100% klasycznej, dziennej elegancji w smukłym, kolumnowym flakonie bez etykiety zakończonym sześciennym, czarnym korkiem.

Jak Wam pasuje Woda Toaletowa?


IMG_20210510_085605.jpg

Eau de Parfum

Było już o XXI-wiecznych reinkarnacjach chanelowskiej Piątki, ale tak naprawdę klasyczny zapach z lat 20 ubiegłego wieku, po raz pierwszy „odnowiono” w 1986 roku. Wtedy światło dzienne ujrzała woda perfumowana autorstwa Jacques’a Polge’a. Jej pierwszą twarzą była Carole Bouquet.  To obecnie najpopularniejsza, najlepiej rozpoznawalna i najmocniej promowana wersja zapachu ze szczęśliwym numerem Coco na etykiecie. Pamiętajcie, że to jednak nie ją MM nosiła do łóżka. Chanel No. 5 Eau de Parfum jest zdecydowanie bardziej barokowa od wszystkich opisywanych w tym tygodniu wersji. Dużo więcej się tu dzieje. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jest to również wersja najcieplejsza i najsłodsza. Obok legendarnych już aldehydów umieszczono tu w nutach głowy brzoskwinię co jest pierwszym elementem zmiękczającym o wiele ostrzejszą wodę toaletową. Kwiaty w EDP są bujne, ale jak w każdej innej wersji arcymistrzowsko zmieszane w abstrakcyjny bukiet. Na próżno tu dzielić włos na czworo, a w zasadzie serce na konwalię, jaśmin, irysa i majową różę. One wszystkie dostały nowe, wspólne życie. Jednak najbardziej wyróżniającą cechą wody perfumowanej No. 5 jest według mnie jej baza. To tu dostrzegam największe zmiany. Obok czystości ciepłej skóry dostrzegam w niej wielu innych bohaterów. Jest mocne i piękne drzewo sandałowe, jest i ciemna wanilia. Wwąchując się w skórę po wielu godzinach zdarzyło mi się wyczuć przebłyski miodowe, owocowe, koniakowe i karmelowe. Nie w oczywisty sposób, ale bardzo subtelny, aluzyjny. Komfort który otula skórę niczym drogi mięsisty materiał. Złożoność, która zaskakuje nos zmiennością tematów. Ciepło, które przełamuje chłód i dystans otwarcia. Taka jest Eau de Parfum spod Numeru 5.

Jak na Was leży Woda Perfumowana?


IMG_20210510_085255.jpg

Parfum

Co zostawiłem sobie na koniec? Oczywiście wisienkę na torcie w postaci małego cacka zawierającego czysty ekstrakt perfum Chanel No. 5. To właśnie dokładnie ten zapach obchodzi w tym roku 100 urodziny! Najbardziej skoncentrowana, najbardziej nasycona i najbardziej kremowa wersja tych sztandarowych francuskich perfum występuje w trzech pojemnościach: 7,5ml, 15ml i 30ml. Flakony nie posiadają spreju, perfumy aplikuje się ze szklanego koreczka (tzw. dab) Warto przypomnieć w tym miejscu, że koncentracja parfum wcale nie musi zapewniać największej projekcji zapachu; sprawia ona natomiast, że wyjątkowo długo utrzymuje się on na skórze i dostarcza najbardziej złożonych doznań. Rytuał używania No.5 Parfum zaczynamy od przełamania umieszczonej na czarnym sznureczku lakowej pieczęci. Tak, powinniście usłyszeć jej trzask. Potem już czeka tylko poezja aromatu. Wersja Parfum jest najbardziej kwiatowa, ale przy tym i pudrowa i balsamiczna i świetlista. Aldehydy mają postać brzoskwiniowych bąbelków z drinka Bellini. Ich ostrość jest zdecydowanie złagodzona. Róża oferuje aspekty miodowe, jaśmin jest balsamiczny, irys szminkowy. W bazie rozsiadamy się na ultra miękkich, wielkich poduchach ciepłego, ambrowego piżma i wanilii, która jest zaskakująco kumarynowa. Perfumy genialnie stapiają się ze skórą tworząc od pierwszego momentu zmysłową, lekko nostalgiczną aurę tuż nad skórą noszącej je osoby. O dziwo w tej wersji odnajduję najmniej elementów tradycyjnie definiowanych jako retro vibe. Może to kwestia złagodzenia aldehydowej eksplozji i naoliwienia kwiatów balsamami. Wielka elegancja w małym formacie, która trwa i trwa i trwa…

Lubicie wersję Parfum?


IMG_20210510_085756.jpg

Red Edition

Teraz coś bardziej dla oka niż nosa. No. 5 był szokująco nowatorskim, pierwszym w historii abstrakcyjnym zapachem, o drastycznie niepoetyckiej nazwie. Novum stanowił również jego flakon, zwłaszcza gdy zestawi się go z opływającymi bogactwem współczesnymi konkurentami. Czerpiący inspiracje z laboratoryjnych naczyń i kształtu męskiej piersiówki flakon szokował minimalizmem. „Chcę wszystkiego w tych perfumach i niczego w ich flakonie” – rozkazała twórcom Coco Chanel. Tym samym przełamała kolejny kod. Szklany prostopadłościan, techniczna wręcz, biała etykieta, na której czarną czcionką sans serif wypisano No. 5 CHANEL PARIS  oraz kryształowy, ośmiokątny korek nawiązujący do Placu Vendôme w 1959 roku dołączyły do stałej kolekcji nowojorskiej MOMY. W 1964 roku Andy Warhol uwiecznił ten przedmiot masowego pożądania w swoich litografiach, a w 2018 – po raz pierwszy w historii – transparentny flakon, który miał eksponować, a nie zakrywać to co w środku, pokryto kolorem. Jakim? Oczywiście czerwienią – jednym z pięciu ikonicznych kolorów Chanel (kto potrafi wymienić pozostałe cztery?). Jej rubinowy odcień oblał flakony Eau de Parfum i L’Eau w świątecznej, limitowanej kolekcji Red Edition. To ją Mademoiselle nazywała „kolorem życia, kolorem krwi”, to ona najlepiej oddawała siłę i wizjonerstwo zapachu oraz najskuteczniej wodziła kolekcjonerów na pokuszenie. Wybrany kolor nawiązywać miał do legendarnych symboli domu mody np. peleryny Czerwonego Kapturka z niezapomnianej reklamy No. 5 autorstwa Luca Bessona. Oprócz rubinowych flakonów EDP i L’Eau powstało wtedy 55 sztuk wykonanych z kryształu baccarat flakonów zawierających czysty ekstrakt o pojemności, bagatela.. 900ml! A po metropoliach jeździły karmazynowe tramwaje i autobusy Chanel z napisem „No. 5 Dressed in Red”.

Kto się zakochał w Piątce oblanej czerwienią?



IMG_20210510_085522.jpg

Twist&Spray

Chanel zawsze chodziło o wygodę. Krótsze włosy, wygodne, miękkie ubrania, lekką, sztuczną biżuterię, a nawet kosmetyki pozwalające imitować opaleniznę. Wszystko to dała kobietom. Nie inaczej było w przypadku perfum. Już w roku premiery No. 5 zaoferowała swojej klienteli wygodny w użyciu purse perfume spray z Piątką w wersji Eau de Cologne. Jego eleganckie czarne linie przecięte złotym pierścieniem powtórzono w 1986 kiedy to do debiutującej wtedy wody perfumowanej dołączyła jej smukła i zgrabna wersja do torebki. Dziś marka oferuje dwa rodzaje szalenie eleganckich sprejów podróżnych dla praktycznie każdej wersji No. 5. Purse Spray z wymiennym wkładem (dla EDT – 50ml, EDP – 60ml, Parfum – 7,5ml) oraz opatentowany przez markę flakon Twist & Spray gdzie w zestawie kupujemy trzy fiolki z zapachem (20ml lub 7ml) z etui, które jednym twistem możemy otworzyć lub zablokować i wrzucić do torebki. Tę formułę dostaniemy dla wersji EDP, EDT, L’Eau i Eau Première. Wygoda i elegancja + ulubiony zapach! Piątce niejedne perfumy mogą również pozazdrościć przebogatej linii uzupełniającej. To zapach wręcz stworzony do layeringu!. Od perfumowanego mydła, przez żel pod prysznic, emulsję, bogaty krem do ciała, po aksamitny puder, złocisty żel Fragments d’Or czy dołączoną niedawno do kolekcji nową perfumowaną mgiełkę do włosów z aktywnymi, pielęgnującymi esencjami z róży i jaśminu. Podróżne flakony pozwalają mieć swoje ukochane perfumy zawsze przy sobie. Produkty kąpielowe dają możliwość warstwowego budowania zapachu na skórze i cieszenia się jego różnymi teksturami.

Za co jeszcze kochacie No. 5?


Zapach Coco Chanel doczekał się już swojej książkowej biografii (Sekretne życie Chanel No. 5 autorstwa Tilar J. Mazzeo) oraz swojej własnej wystawy (No. 5 Culture Chanel, 2013, Palais de Tokyo, Paris). Jedną z najnowszych i najbardziej spektakularnych odsłon Numeru Pięć jest stworzona na jego 100-lecie dla Chanel High Jewelry Kolekcja Biżuterii No. 5 z flagowym i olśniewającym naszyjnikiem, którego detale odzwierciedlają atrybuty ikonicznego flakonu. Do jego wykonania wykorzystano ponad 700 brylantów, które otaczają centralny 55-karatowy diament wycięty zgodnie z proporcjami korka flakonu No. 5. Pod nim widoczne są ramiona flakonu, ogromny diament symbolizujący kultową etykietę i przypominające krople kamienie nawiązujące do płynnej części pachnidła. Naszyjnik posiada eleganckie zapięcie w kształcie Piątki. Gdyby ktoś był zainteresowany kupnem, diamentowe cacko pojawi się w sprzedaży w lipcu tego roku.

yq-c1-16032021.jpg
Chanel-55.55-necklace.jpg








*RECENZJA* - Creed, Viking Cologne

*RECENZJA* - Creed, Viking Cologne

*NOWY ZAPACH* - Trussardi Eau de Parfum

*NOWY ZAPACH* - Trussardi Eau de Parfum