ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of September

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of September

Jak wiecie lubię zaczynać podsumowania miesiąca na meteorologiczną nutę i tym razem nie będzie inaczej. Tym bardziej, że aurę wrzesień naprawdę nam zafundował wyśmienitą. W ostatnich dniach miesiąca temperatury były iście letnie, ja spałem przy otwartym balkonie i do głowy mi nie przychodziło zakładanie długich skarpet. A jesieniarze już chcieli wyciągać dynie i swetry! Świetna pogoda towarzyszyła nam podczas urlopu nad Bałtykiem. Lepszych okoliczności nie mogliśmy sobie wymarzyć – pusta szeroka plaża, słońce, czysta woda w morzu i pyszne rybki. Jestem pewny, że pod koniec naszego pobytu w moich żyłach płynęła zupa rybna! No i wróciłem do Warszawy fajnie muśnięty słońcem choć w ogóle się nie opalałem i codziennie nosiłem (inny) SPF50.

We wrześniu bawiliśmy się też na weselu (zapachowo królowały wtedy u nas zapachy Guerlain), spacerowaliśmy nad Wisłą podziwiając postępy w budowie nowego mostu pieszego z Pragi na Powiśle i odkryliśmy nową kolekcję biżuterii ORSKA inspirowaną marokańskim rzemiosłem ażurowych lamp. W pierwszą sobotę miesiąca jako zatwardziały brodacz obchodziłem Międzynarodowy Dzień Brody i z tej okazji podrasowałem sobie ją trochę kolorem (użyłem w tym celu maskary Beard Filler szwedzkiej marki Carl&Son). Raz nie zawsze, na co dzień nie chciałoby mi się tego robić.  Przede wszystkim jednak wrzesień tradycyjnie był miesiącem poznawania oceanu nowości – tych zapachowych i kosmetycznych. Testom nie było końca…

Na kosmetycznym froncie odkryłem dwie nowości The Grey – piankę do mycia twarzy i golenia oraz kostkę myjącą do twarzy i ciała. BasicLab zaprezentowało pierwszą kurację retinolową do ciała – korygujący balsam do ciała z linii Esteticus. Musze się jeszcze bliżej poznać z tym produktem. Od razu wdrożyłem natomiast nową u mnie linię Matis Paris z witaminą C – Réponse Ėclat. W jej skład wchodzi maska typu peel-off, esencja rozświetlająca, serum i krem detoksykujący. Jeden z tych produktów wyróżniam poniżej. W mojej diecie i aktywności fizycznej wspierał mnie specjalistyczny produkt wyszczuplający Phytomer Glycolight Night Contouring Bi-Gel. Staram się stosować go regularnie codziennie wieczorem. O efektach będę donosił. Na pewno pięknie wygładza skórę. Rhea Cosmetics sprezentowało mi swój nowy krem BB z filtrem SPF15, a Guinot nowe serum łączące w sobie działanie anti-age i walkę z niedoskonałościami i nadmiernym wydzielaniem sebum. Zamierzam stosować je w strefie T na dzień. Bardzo polubiłem dwuzadaniowy produkt z linii zapachowej Dior Sauvage, który jest zarazem żelem do mycia twarzy i maską. Lubię takich kosmetycznych multitaskerów i niedługo na blogu zaprezentuję prawdopodobnie szerszą ich selekcję.

A co nowego w świecie zapachów? Ogrom! Przetestowałem nowe zapachy (lub flankery) marek Boss (Bottled Elixir), Paco Rabanne (Fame Parfum i Phantom Parfum), Hermès (Tutti Twilly), YSL (Libre L’Absolu Platine), Giorgio Armani (nowe Si Intense), Jean Paul Gaultier (Divine) i Lancôme ( La Vie est belle L’Extrait). Wpadł też w moje ręce nowy zapach Molton Brown – Wild Mint & Lavandin. Co ciekawe testowałem go w formie żelu pod prysznic. Nowość Fridge – Skyscraper – zaskoczyła mnie swoim silnym charakterem, którego nie spodziewałem się prawdę powiedziawszy po niewinnym białym korku.  Z zapachów niszowych powąchałem nowość Parfums de Marly Althaïr (jest skierowany do panów), nowe trio I Giardini Medicei Santa Maria Novella, premierowy zapach Aesop Ouranon, nowy ekstrakt Maison Crivelli – Oud Maracujá i ciekawą, bo bardzo iglasta nową wanilię od Les Eaux Primordiales (Vanille Supermassive). Nie mogłem być na premierze nowości Pepe Jeans – Bright for Her i So Bold for Him – ale testowaliśmy je razem z Be nad morzem. Wersja damska bardzo przypadła jej do gustu w wakacyjnych okolicznościach. Z ogromną przyjemnością odkryłem też nowość z linii Signatures of the Sun Aqua di Parma, która po roku wyłącznej sprzedaży w londyńskim Harrodsie trafiła do globalnej dystrybucji. Mowa o Zafferano i tu nastąpiła miłość od pierwszego powąchania. Szczegóły poniżej.

Ale zapachy to przecież nie tylko perfumy do ciała. We wrześniu otrzymałem również do przetestowania perfumy… do prania. Zupełnie nowa na naszym rynku marka Il Bucato di Adele redefiniuje jakość codziennego prania. Teraz można mu nadać bardzo trwały, wyrafinowany i skomponowany przez światową firmę kompozycyjną aromat. A wybór jest ogromny. Ja będę testował świeży zapach Bianco Puro i bardziej elegancki, pozostający w klimatach Baccarat Rouge – Rouge. Otrzymałem też próbki pozostałych zapachów. Jeśli pranie perfumowane Il Bucato di Adele przypadnie mi do gustu, będę zamawiał kolejne.

Wrzesień obfitował też w przemiłe spotkania. Powitaliśmy nową luksusową linię świec Diptyque – Les Mondes de Diptyque oraz premierowy zapach w kolekcji Frederic Malle – skomponowane przez Jean-Claude’a Ellenę - Heaven Can Wait. Amouage zaprosiło mnie na wirtualną premierę swojego nowego zapachu w kolekcji Library – Opus XV King Blue, a marka Antipodes na wspaniałe spotkanie z jej założycielką Elizabeth Barbalich. To było przesympatyczne śniadanie w restauracji Oliva. W perfumerii Quality miałem przyjemność porozmawiać z założycielem marki De Gabor – Gabrielem Gaborem. Opowiadał mi o swoich spełnionych marzeniach o byciu perfumiarzem i o tym jak to się ma do bycia astronautą. A czemu niby? Bestsellerowy zapach marki o ciekawym cytrusowo-ambrowym profilu nazywa się właśnie Astronaut.

W warszawskiej Arkadii stanęła we wrześniu piękna ekspozycja marki Dior. Okazją do jej stworzenia była premiera w linii J’adore – nowa stworzona przez Francisa Kurkdjiana wersja L’Or. Sam zapach dokładnie testowałem na swojej skórze już pod koniec miesiąca. Na pewno podzielę się wkrótce moimi odczuciami.

Zastanawiam się gdzie piłem najlepszą kawę we wrześniu, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Może dlatego, że piję jej mniej (moja dieta zatacza coraz szersze kręgi). Odwiedziłem natomiast w końcu restaurację The Eatery przy Koszykowej gdzie zjadłem pyszną przystawkę z różnokolorowych pomidorów i pierogi z kurkami. Bardzo mi się tam spodobało. Na pewno wrócę. Inne ciekawe miejsce odkryłem na Tamce. Okazuje się, że są tam nie tylko przednie perfumy (Mood Scent Bar) i wyśmienita kawa (Stor), ale i magiczny butik z unikalnymi kamieniami z całego świata. Wróciłem z Elfjoy z ochronnym czarnym turmalinem. Nie wiem czy zabierać tam Be… Ich biżuteria urzeka prostotą, kolorem i formą.

Pod koniec września obchodziliśmy także Dzień Chłopaka. Mam nadzieję, że wszyscy pamiętali, bo jakimś dziwnym trafem to święta ma pecha do… bycia zapominanym. Otrzymałem z tej okazji sporo kosmetyków, co nie powinno dziwić, ale największą radość sprawiła mi świeca Dawid, która dumnie stoi już na mojej wystawce. I chyba nigdy jej nie zapalę, no bo jak to tak spalić głowę Dawidowi…

Do mojej kolekcji we wrześniu dołączył naprawdę pokaźny zastęp zapachów. Z jednym z nich związana jest zabawna anegdotka. Marka Cacharel postanowiła dołączyć do swojego nowego zapachu I Am Bloom Up piękny bukiet czerwonych kwiatów. Pan kurier, który mi go doręczał był lekko zakłopotany: „Wiem, że to dziwnie wygląda” – rzekł wręczając mi wspomniany bukiet. „Nie ma sprawy. Uwielbiam kwiaty!” – brzmiała moja odpowiedź. No bo w sumie co w tym złego…

 




ZAPACH

Nad morze wziąłem jeden zapach, za to w aż czterech odsłonach. Molton Brown Coastal Cypress & Sea Fennel towarzyszył mi w postaci wody perfumowanej, żelu pod prysznic, balsamu do ciała i świecy. Idealnie się wpisał w klimat! To zapach nie tyle morski co nadmorski. Bo jest tu oprócz akordu typowo słonego, piękna figa, dużo cytrusowej iglastości, a nawet odrobina olibanum. Wszystko wykończone eleganckim skórzanym zamknięciem. Podoba mi się ta jego złożoność. Będzie cały rok budził bardzo dobre wspomnienia! A balsam z tej serii genialnie nawilża i ma wygodną pompkę co propsuję! Zafferano od Acqua di Parma to już zupełnie inny klimat. Powąchałem go już po powrocie do Warszawy i z miejsca się w nim zakochałem. Ten szafran jest podany w bardzo nowatorski dla mnie sposób – cytrusowy, kwiatowy, lekko gourmandowy. Ogólnie rzecz ujmując lekki, ale nie pozbawiający głównego składnika głębokości i piękna. A wszystko ukręcone tak, że w rezultacie otrzymujemy perfumy, a nie składniki powrzucane do worka. Odrobina abstrakcji zawsze w cenie! Zafferano pięknie brzmi w słońcu, mieniąc się różnymi fasetami jak weneckie terazzo. Ostatni weekend września spędziłem w jeszcze innym klimacie – leniwie-domowym. I to wystarczyło by zapach, który wtedy nosiłem wszedł mi porządnie pod skórę i do serca. Mowa o nowości Malle’a Heaven Can Wait. Niby nic nowego – irysowo-piżmowy intymniak – a jednak tak pięknie przyprawiony goździkami i pimento przez Jeana-Claude’a Ellenę! Ostre otwarcie i fantastycznie kremowa baza gdzie przemycono brzoskwinię i śliwkę bez uzyskiwania otwarcie owocowego akordu. Do wylegiwania się w pościeli ideał!




TWARZ

Lubię kosmetycznych multitaskerów i lubię The Grey. Nic więc dziwnego, że ucieszyłem się bardzo na zapowiedź ich nowego produktu 2-w-1 – pianki do mycia twarzy i golenia (Cleansing and Shaving Mousse). Produkt jest dość bogaty i wymaga użycia sporej ilości wody. Myje twarz komfortowo, absolutnie jej nie przesuszając. Wybieram ich tradycyjny czarny żel węglowy wieczorem dla dogłębnego oczyszczenia i nową piankę rano dla delikatnego mycia. W goleniu też mi się sprawdziła, choć ja zawsze jednak dla całkowicie gładkiego poślizgu nakładam pod produkt do golenia olejek pre-shave. Réponse Éclat to linia Matis Paris z witaminą C w roli głównej. Jej cel? Rozświetlenie! W skład gamy wchodzi 5 produktów, ja używam czterech, ale dziś chciałbym wyróżnić jeden: Glow Essence. Jest to esencja tonizująca, która stanowi pierwszy krok pielęgnacyjny po etapie oczyszczania. Zawiera bogaty w minerały kompleks Activ’Glow, który detoksykuje i wzmacnia skórę. Witamina C o stężeniu 8% ujednolica koloryt i nadaje cerze zdrowego blasku. Działa ona w połączeniu z kompleksem kwasowym delikatnie usuwającym martwy naskórek. Wspaniale odświeża. Pięknie pachnie. Nakładam ją dłońmi na twarz i szyję przed zastosowaniem serum. Całe lato ponownie walczyłem o rzęsy i udało się! Musiałem uzbroić się w cierpliwość, ale z Revitalash to zawsze się udaje. Tym razem stosowałem (naprawdę regularnie, to ważne!) zestaw letni:  serum do rzęs RevitaLash® Advanced (raz dziennie) i maskę do rzęs i brwi Lash and Brow Masque® (1-2 razy w tygodniu). Serum zawsze na początku stosowania wywołuje u mnie lekkie zaczerwienienie oczu, ale to szybko znika. Maska ma postać białego kremu, który nakłada się szczoteczką na rzęsy i brwi i zmywa po 20 minutach. Po trzech miesiącach takiej kuracji moje rzęsy w końcu widać! Są dłuższe, gęściejsze, grubsze i ciemniejsze. Efekt jest naprawdę spektakularny na górnych rzęsach. Teraz będę go tylko podtrzymywał. Gdyby jeszcze takie cuda mogły zadziać się na dolnej powiece…




BODY

Kovalite SKIN po sukcesie swojej nowatorskiej, odstresowującej skórę i umysł kolekcji do pielęgnacji twarzy, tej jesieni daje nam coś do ciała. Aż trzy specyfiki, w tym jeden naprawdę nietypowy. Jest więc żel do mycia ciała, balsam oraz… specjalny krem do pielęgnacji męskich okolic intymnych. Stosuję wszystkie trzy i jak na tę chwilę najwięcej przyjemności daje mi balsam do ciała defend! body lotion. Ten całoroczny kosmetyk nawilża i odżywia skórę. Redukuje szorstkość i poprawia elastyczność. Jak twierdzą producenci wspiera też naturalną ochronę przed promieniowaniem UV/IR oraz niebieskim światłem. Wychodząc na słońce pamiętajcie jednak zawsze o filtrach. Kosmetyk bardzo fajnie i szybko się wsmarowywuje pozostawiając komfort skóry bez lepkości czy tłustości. Posiada charakterystyczny dla produktów tej marki zapach zielonego igliwia o właściwościach aromaterapeutycznych. Na pochwałę zasługuje też design nowej linii do ciała. Nawiązuje kolorem do poprzedniej gamy, ale wyróżnia się od niej motywem pionowych pasków. Ktoś to dobrze przemyślał! Dwa kolejne kosmetyki do ciała związane są z moimi nadmorskimi wakacjami. Podczas urlopu nie przejmowałem się zanadto pieczołowitym stylizowaniem fryzury. Na plaży widziały mnie i tak głównie mewy. Codziennie rozpylałem na włosy sól do stylizacji Balmain Hair i to robiło całą robotę. Włosy po niej są lekko usztywnione, ale żyją swoim życiem. Ten specyfik zawsze zabieram ze sobą na wakacje by pomóc wiatrowi i morskiej soli w naturalnej stylizacji mojej fryzury. Jest bardzo wydajny. Małe opakowanie typu travel, które zwykle kupuję na wyjazd zostaje mi zwykle na dużo, dużo dłużej. A czy przywiozłem sobie do domu coś z nad morza? Oczywiście! W Jarosławcu odkryłem bardzo fajny sklep polskiej marki Manufaktura Bursztynnika (drugi znajduje się w Darłowie). Czego tam nie było! Prawdziwe kosmetyczne bogactwo! Wyszedłem z trzema produktami w torbie. Dziś wspominam z przyjemnością (bo już zużyłem) jeden z nich. Bursztynowa sól do kąpieli Bałtyk pozwoliła mi przedłużyć nadmorskie klimaty w zaciszu domowej łazienki. Ma niebieski kolor i oczywiście morski aromat. Zawiera magnez soli Epson, który ma działanie relaksacyjne. W składzie są też minerały, ekstrakt z bursztynu i niebieska glinka. Fantastycznie zmiękcza wodę, a kąpiel staje się prawdziwą przyjemnością. Coś czuję, że wypróbuje wkrótce ich sole o innych zapachach.




FLAKON

Czy wiedzieliście, że flakon legendarnego już zapachu La vie est belle marki Lancôme nazywany „kryształowym uśmiechem” został po raz pierwszy zaprojektowany przez Georges’a Delhomme w 1949 roku? Współcześnie wykonała go znana na całym świecie firma Pochet du Courval. Wraz z bestsellerową kompozycją łączącą kwiaty, nuty owocowe i słodycze, optymistyczną nazwą i niezmiennie uśmiechniętą ambasadorką Julią Roberts przyczynił się do niebywałego sukcesu tych perfum. Klasyczna woda perfumowana powstała w 2012 i była kreacją tercetu znakomitych nosów: Oliviera Polge’a, Dominique’a Ropiona i Anne Flipo. Dwóch ostatnich twórców powołało w tym roku do życia najodważniejszą i najbardziej wyrafinowaną odsłonę tego kultowego klasyka – L’Extrait. Kompozycję wzbogaconą o oud i kadzidło, a także wyjątkowo bogaty akord dojrzałych owoców umieszczono w klasycznym flakonie, który oblano płynnym różowym złotem. Charakterystyczna szyfonowa kokardka kojarząca się z elegancką apaszką na kobiecej szyi również została obsypana mieniącym się złotym pyłem. To wyjątkowo eleganckie dzieło perfumeryjnego designu naprawdę potrafi zachwycić. Nie tylko fanów głębokiego, słodkiego irysa, który jest sztandarowym składnikiem całej linii La vie est belle.




EVENT

We wrześniu miałem przyjemność wziąć udział w dwóch bardzo ciekawych spotkaniach. Jednym wirtualnym, ale okraszonym prawdziwymi zapachami, drugim zupełnie na żywo z kimś z bardzo odległej krainy i przy bardzo pysznym jedzeniu. Już opowiadam. Amouage zaprosiło mnie na premierę swojej nowej kompozycji w kolekcji Library – Opus XV King Blue. Miała ona charakter iście międzynarodowy. Spotkanie poprowadził z Muskatu dyrektor kreatywny marki Renaud Salmon oraz dwóch perfumiarzy-autorów Opus XV King Blue – Francuz mieszkający w Nowym Jorku Alexis Grugeon oraz Hamid Merati-Kashni z Dubaju. Nowa owocowo-ambrowo-drzewna kompozycja jest szóstym dziełem w kolekcji „najodważniejszych i najbardziej artystycznych” zapachów marki. Słuchaliśmy o inspiracjach, procesie tworzenia, wąchaliśmy trzy składowe akordy (mandarynka, ambra, oud) i finalną kompozycję, która ma charakter prawdziwie oudowy. Jak dla mnie bezkompromisowo niszowy. Drugie spotkanie odbyło się w samym środku upalnego, wrześniowego dnia, w pięknej restauracji Oliva na ul. Ordynackiej. Gościliśmy w Polsce założycielkę nowozelandzkiej marki Antipodes Elizabeth Barbalich. Przy pysznym śniadaniu (w Olivie oliwa jest niezrównanie smaczna!) opowiedziała nam o początkach swojej marki, ofercie produktowej i planach na przyszłość. Opowiadała też o tym dlaczego nowozelandzkie składniki takie jak np. miód manuka są tak niezwykłe i czemu ich produkty mają religijnie brzmiące nazwy. Testom i rozmowom nie było końca. Przemiłe spotkanie, podczas którego zakochałem się w masce Flora.




GADGET

The Grey – holenderska marka kosmetyków dla mężczyzn – kupiła mnie przed laty najpierw swoim designem, potem dopiero jakością i mnogością produktów. Charakterystyczny minimalistyczny biały styl z czarnym prostym liternictwem, to totalnie mój klimat. Ale warto wiedzieć, że ten świetny design możemy podziwiać nie tylko na kosmetykach, ale i na okołourodowych gadgetach nazywanych przez markę „objects of desire”. A wśród nich… grzebień, ręcznik plażowy, szklany kubek na kawę, płytka do masażu gua sha, luksusowa kosmetyczka i ona – litrowa butelka na wodę stworzona we współpracy z Nalgene! Jako niereformowalny gadżeciarz zawsze chciałem ją mieć! I mam! Z początku miałem obawy jak będzie się piło z tak szerokiego otworu, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Zaletą jest to, że do mojej wody (którą nareszcie piję regularnie i we właściwych ilościach) mogę z łatwością dorzucać różne dodatki, jak np. plastry cytryny czy całe gałązki mięty. Albo kostki lodu. Butelkę bardzo wygodnie się nosi za ‘ucho’ łączące ją z białą nakrętką. Można myć w zmywarce. Nie przecieka. A co najważniejsze plastik, z którego jest wykonana nie zawiera bisfenolów BPA/BPS. Zdrowo, smacznie i stylowo!




ULUBIEŃCY BE

W tym miesiącu Be wyróżniła aż dwa zapachy, jeden kosmetyk kolorowy i szampon do włosów. Na moje pytanie: „a pielęgnacji żadnej nie stosowałaś?” usłyszałem: „coś tam co mi wpadło w rękę”. No i sami widzicie czemu ja muszę stawiać czoła… Jadąc nad morze usłyszałem: „Co tu tak pięknie pachnie???”. Zwykle odpowiadam na takie pytanie: „no chyba ja!” Ale to nie byłem ja. Nie tym razem. Był to bloterek leżący koło tablicy rozdzielczej nasączony kilka dni wcześniej nową AA Forte Guerlaina Bosca Vanilla. No i zaczęło się. Jakie to piękne i jakie to piękne. Na szczęście w domu po powrocie czekał już flakon i Be w zasadzie się z nim przez cały wrzesień nie rozstawała. To, że kocha wanilie wiedziałem, ale nie sądziłem, że przypadnie jej do gustu ta akurat. Bosca Vanilla nie jest typową wanilią gourmandową. Jest tu i świeży zielony eukaliptus i sól morska i klimaty drzewne. A jednak kliknęło. Drugim ulubionym zapachem września u Be był nowy Trussardi Ruby Red. I znowu polecę cytatem.

Ja: Fajny on, taki miękki, owocowy, z ciekawą orchideą w tle.

Be: No co Ty! Ostry, pikantny. Czuję imbir!

Wiadomo, każdy nos wącha nieco inaczej, ale u nas prawie zawsze BARDZO inaczej. Ulubioną pielęgnacją włosów Be w minionym miesiącu był nowy odżywczy szampon w linii Hair Rituel by SisleyRevitalizing Nourishing Shampoo, który działa dwutorowo. Wzmacnia i odżywia włókno włosa i łagodzi przesuszenia skóry głowy. Zawiera mieszankę cennych olejów i minerałów. Be lubi po nim używać odżywki sublimującej kolor włosów z tej samej linii. Ja również sięgam po ten nowy szampon, ale tylko raz w tygodniu. Trzymam go wtedy na głowie trochę dłużej, żeby włosy i skóra mogły wchłonąć jak najwięcej cennych składników aktywnych. A na koniec tusz. Jeśli Be powtarza jakąś mascarę, to musi ona być naprawdę dobra. Eyegasm od Paese poznała podczas testowania w konkursie Love Cosmetics Awards. Obecnie stosuje już trzecie opakowanie. Ja się za bardzo na tuszach nie znam, ale z wywiadu dowiedziałem się, że Be najbardziej nie lubi gdy mascara jest zbyt sucha i przez to trudna w aplikacji. Tu nie ma mowy o takim problemie. Wystarczy w zasadzie jedna warstwa by zapewnić ładne krycie lśniącą czernią, pogrubienie i podkręcenie. Eyegasm ma miękką, silikonową szczoteczkę, odżywia i wpływa korzystnie na wzrost rzęs. No i dowiedziałem się, że są na niego często fajne promki w Hebe.

 

GDZIE TEGO SZUKAĆ?

Molton Brown: Douglas

Acqua di Parma: Sephora i Douglas

Frederic Malle: GaliLu

Matis Paris: Superpharm i Douglas

The Grey: GaliLu

Revitalash: www.revitalash.pl

Kovaite SKIN: www.kovalite.com

Balmain Hair: Mon Credo

Manufaktura Bursztynnika: www.bursztynnik.pl

Lancome: Sephora i Douglas

Antipodes: Douglas

Amouage: Missala Quality

Trussardi: Douglas

Guerlain: Sephora i Douglas

Paese: Hebe

Hair Rituel by Sisley: Sephora, Douglas, Maison Sisley oraz https://www.sisley-paris.com/pl-PL

*RECENZJA* - Boss Bottled Elixir

*RECENZJA* - Boss Bottled Elixir

*CO NOWEGO?* - PAŹDZIERNIK

*CO NOWEGO?* - PAŹDZIERNIK