ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA" - Best of June

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA" - Best of June

No nie powiem, odbiliśmy sobie zimny maj w czerwcu. Były tak upalne dni, że niektórzy (w tym raz i ja) zaczęli nawet tęsknić już za chłodem. No i dni zdawały się nie kończyć…

Czerwiec był miesiącem stopniowych powrotów do normalności – wróciłem na jeden dzień w tygodniu do pracy w szkole, znowu jechałem metrem, zjedliśmy pierwsze niedzielne śniadanie w Café Sady, zaliczyliśmy wesele, weekend w Sopocie i targi kosmetyków naturalnych. Było więcej spotkań, więcej ludzi, więcej wyjść z domu.

Na weselu w przepięknym miejscu, które zwie się Słoneczny Brzeg, a powinno Hobbit Land, towarzyszyły nam francuskie klasyki – Be założyła Chanel Coco Mademoiselle Intense, ja natomiast z wielką przyjemnością nosiłem klasyczną wodę toaletową Dior Homme. Na nadmorski wypad zabrałem zapachy okraszone solą – Sel Marin Heeleya, Aqva Bvlgari i Ogródek nad Laguną Hermèsa. Zgodnie z zasadą „lubię wracać tam gdzie byłem już” odwiedziłem szalenie gościnną perfumerię Sopocki Styl (mistrzowie luksusu – od niedawna mają w swojej ofercie pasty do zębów ze złotem i pyłem diamentowym szwajcarskiej marki Swiss Smile), zjedliśmy przepyszną zupę rybną w sopockim Barze Przystań i wypiliśmy wyborna kawę w Café LAS. Z nowo odkrytych miejsc polecam absolutnie przepyszną bezę w Capuccino Café w Sopot Kamienny Potok – niebo w gębie!

IMG_20210613_124654_251.jpg

W ogrodzie u Rodziców podziwialiśmy irysy, które w tym roku obrodziły nadzwyczaj uroczo w trzech kolorach – bieli, fioletu i aksamitnego brązu. Gdzieś między balkonem a salonem, każdego wieczoru paliłem na potęgę świece o aromatach zieleni oraz jedną (o niej więcej poniżej), która skutecznie trzymała z dala od nas komary. Z przyjemnością wypowiedziałem się dla mojego ulubionego magazynu ELLE MAN na temat seksownych męskich zapachów. Artykuł Lady Killers znajdziecie w aktualnym letnim numerze magazynu. Przemiło rozmawiało mi się z założycielami urodowego sklepu online z Poznania Milk&Tonic, który w swojej ofercie ma między innymi dwie luksusowe szwajcarskie marki Juvena i Declaré. No i zaczęli robić swoje własne perfumy. O ich debiutanckim zapachu No. 1 na pewno jeszcze przeczytacie na Charliem!

IMG_20210606_193927.jpg

W czerwcu poznałem nowy męski zapach Montblanc Ultra Blue, letnią, inspirowaną rzekami linię Cartier Rivières de Cartier, duńską markę męskich kosmetyków Barberians, wziąłem udział w słonecznej konferencji SVR. Pod koniec miesiąca zajechała do mnie deskorolka Caroliny Herrery (212 Men Heroes Forever Young) i nadleciał świetny letni produkt Hermès dla wielbicieli zapachu Terre d’Hermès – bezalkoholowa pielęgnująca zapachowa mgiełka do ciała.

W ostatni weekend uczestniczyłem w organizowanych w Elektrowni Powiśle targach Polish Nature Beauty Days gdzie miałem przyjemność spotkać na żywo wiele wspaniałych osób stojących za markami, które testowałem w konkursie Love Cosmetics Awards. Wziąłem też udział w genialnych warsztatach prowadzonych przez założycielkę marki Bless Me Cosmetics – Anetę Kolendo-Borowską – na temat automasażu twarzy. Zdradziła nam w ramach swojego autorskiego programu Bless Your Face kilka niezwykle prostych trików, które możemy wykonać w parę minut własnymi rękoma lub rollerem by nasza twarz wyglądała lepiej. Aneta zaprezentowała też swój nowy produkt – autorską, 7 krawędziową płytkę gua sha do masażu nie tylko twarzy, ale i całego ciała.

W Pamiętniku Charliego wspominałem zapach z kawową chmurką – Inside for Women od Trussardi, polecałem męskie prezenty na Dzień Ojca oraz opisywałem nowy, 11 zapach w butikowej Boucheron Collection – Cuir de Venise.

Czerwiec to też tradycyjnie miesiąc Dumy i solidarności ze społecznością LGBTQIA. Po jednorocznej przerwie spowodowanej pandemią znowu stanęliśmy w Paradzie Równości by w dobrych nastrojach i na przekór promieniom piekącego słońca (oj przydały się wszystkie nowe specyfiki z SPF!) przemaszerować spod Pałacu Kultury na Pole Mokotowskie. Jak zawsze przy tej okazji towarzyszył mi zielony zapach Etat Libre d’Orange You Or Someone Like You.

Piękny to był miesiąc! Zaplanowaliśmy w nim też nasze letnie wakacje, na które uciekamy już lada dzień… Ale zanim to nastąpi spójrzmy jeszcze, na zapachy i kosmetyki, które dawały nam najwięcej radości w czerwcu. Oto one!

 

ZAPACH:

20210630_091617-COLLAGE.jpg

O ile w wielu aspektach bardzo daleko mi do tradycjonalisty, o tyle w kwestii podziału perfum na pory roku (a raczej typy pogody) trzymam się raczej konwencjonalnych reguł. W upały nie lubię po prostu pachnieć niczym ciężkim, słodkim, mrocznym ani skomplikowanym. Sięgam wtedy po pachnidła transparentne, jasne, optymistyczne, dodające energii i przynoszące wytchnienie. Dlatego właśnie w upalnym czerwcu tak często sięgałem po botaniczną wodę kolońską od barcelońskiej marki Jimmy Boyd – Orange Blossom. Ten w pełni naturalny zapach, choć bardzo ulotny, doskonale wprowadzał mnie w dzień. Jest go sporo, bo aż 200ml, dlatego mogłem aplikować i re-aplikować bez ograniczeń. Spryskiwałem nim także pomieszczenie (np. firanki). Dużą zaletą wszystkich wód w tej kolekcji, która właśnie pojawiła się w Polsce, jest przepiękna prezentacja – w minimalistycznym flakonie zamknięto część rośliny budującej kompozycję. W przypadku Orange Blossom (które jest bratem ciotecznym Eau d’Orange Verte Hermès) jest to liść pomarańczy. Chłodzącą zieleń odnalazłem w jednej z trzech Rzek Cartiera. Odnalazłem i pokochałem! Luxuriance to absolutnie piękny rozmaryn – świeży i wilgotny wręcz, wzbogacony żywicą mastyksową, drewnem dębu, paprocią, ziołami i geranium. Moja nowa miłość w dziale zieleni podana w eleganckim – i co ważne – nadającym się do ponownego napełnienia flakonie. Cudownie chłodzi w rozpalone słońcem południe. A co lubiłem nosić gdy słońce chyliło się już ku zachodowi? Letnią, limitowaną propozycję Diptyque – Ilio. Ta lekka i prosta woda jest wielce oryginalna. Nie cytrusowa, nie morska, nie zielona, a jednak świetna na lato. Świeżość wnosi tu opuncja figowa, kwiecistość jaśmin, a całe show kradnie kremowy irys rozlewający się leniwie na skórze w drydownie. Zupełnie jak miękko zachodzące za horyzont słońce.


TWARZ:

20210630_091707-COLLAGE.jpg

 Gorąca, letnia pogoda rządzi się swoimi prawami, również w kwestii wyboru kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Ja w czerwcu postawiłem na matowienie strefy T, mocne nawilżanie całej twarzy i codzienną ochronę przeciwsłoneczną twarzy, szyi i uszu (o tych ostatnich często zapominamy). Powróciłem do mojego ulubionego, dwufazowego toniku Oil Control Clearing Solution męskiej marki Lab Series. Preparat po wymieszaniu frakcji płynnej z pudrową (glinka kaolinowa) bardzo dobrze matowi strefę-T, nie przesuszając przy tym skóry. Stosuję tylko na czoło i nos i tylko rano. Bardzo fajnie odświeża. Na przygotowaną twarz nakładałem serum nawilżające Drip polskiej marki Olivia Plum. Miesiąc temu rozpływałem się nad ich serum GLOW (które nadal używam na noc), a teraz zachwyciłem się zielonym silnie nawilżającym specyfikiem. To lekkie jak piórko mleczko zawiera kompleks anti-pollution, wyciąg z ogórka, kwas hialuronowy i witaminę E. Mojej skórze daje całodniowe nawilżenie. Używam małego opakowania (10ml) z pipetką, która jednak nie zasysa preparatu. Nie wiem czy tak ma być, ale przyznam, że nie jest to dla mnie wielkim problemem. Serum nanoszę szklaną rureczką pipetki. Drip tak dobrze nawilża, że w ciepłe dni nie nakładam już kremu, a jedynie preparat ochronny. W czerwcu mistrzem w tej kategorii zostały „kropelki” Algodrops – nowy produkt marki Sensum Mare. Tu też jest pipetka i tym razem działa. A sam preparat chroni chyba przed wszystkim czego chcielibyśmy uniknąć – Algodrops to pełna ochrona przeciwsłoneczna i przeciwtermalna SPF 50 (UVA/UVB/PA++++/HEV/IR), ochrona przed światłem niebieskim, stresem oksydacyjnym, wczesnymi oznakami starzenia, przebarwieniami i malasmą, a także miejskimi zanieczyszczeniami. Czego chcieć więcej? Może komfortu aplikacji. I to zapewniają Algodrops! Ich lekka konsystencja zapewnia szybkie wchłonięcie się preparatu i naturalny efekt bez białych śladów.

BODY:

20210630_202333-COLLAGE.jpg

Będąc w perfumerii Sopocki Styl zakupiłem szampon znajdującej się u nich w ofercie marki Keune. Pochodzi on z męskiej linii 1922 by J.M. Keune Destilled for Men. W Warszawie nigdzie tych kosmetyków nie widzę, więc skorzystałem z okazji. Było gorąco więc postawiłem na Refreshing Shampoo, który ma działanie lekko chłodzące na skórę głowy dzięki zawartości mięty pieprzowej i mentolu. Na upały jak znalazł! Zawiera keratynę i konopie. Włosy są lekkie, odświeżone podatne na układanie. Bardzo podoba mi się szata graficzna tej linii. Chętnie sięgnę w przyszłości po inne produkty wśród których są specyfiki do brody, a nawet woda toaletowa. To czy cellulit występuje u mężczyzn jest kwestią sporną i ja jej na pewno nie rozstrzygnę. U siebie nie zauważyłem, ale z przyjemnością używałem cały miesiąc żelowego balsamu do ciała z antycellulitowej serii Celloo. Produkt ten to receptura pełna naturalnych składników aktywnych, które znane są ze swoich właściwości drenujących, ujędrniających i nawilżających. Wśród nich znalazły się: olej z awokado, ekstrakt z korzenia imbiru, wyciąg z wąkroty azjatyckiej, olej rzepakowy. Wyciąg z wąkroty zapobiega rozstępom, a ekstrakt z korzenia imbiru pobudza krążenie, rozgrzewa i zmniejsza cellulit. Kofeina przyspiesza spalanie tłuszczu i posiada właściwości drenujące. Stosuję na brzuch, ‘love handles’ i okolice. Bardzo mi pasuje jego świeży, grejpfrutowy zapach i żelowa konsystencja. Ponoć zapach grejpfruta sprawia, że mentalnie czujemy się szczuplejsi. Coś w tym jest, ale skórę mam obiektywnie dużo lepiej ujędrnioną. Trzecim ulubieńcem do ciała została nowa odżywcza sól do kąpieli marki Unit4Men. Jej pierwsza edycja bardzo się sprawdziła w mojej wannie – nowa zawiera ekstrakt z konopi siewnych i szalenie popularny ostatnio olejek CBD. Nowa sól ma też nowy zapach: ciepłą, bursztynową i słodką kompozycję Amber&Vanilla. Po intensywnym spacerowo weekendzie nad morzem kąpiel w nowej soli Unit4Men postawiła mnie natychmiast na nogi.

BRODA:

1625037748845.jpg

Dawno w Ulubieńcach Miesiąca nie było brodowej sekcji. No to jest! A wszystko za sprawą nowo poznanej i nowej na polskim rynku duńskiej marki Barberians. W czerwcu trafił na moją półkę ich klasyczny olejek do brody. Jest odżywczy, ale lekki i pachnie naturalna mieszanką aromatów cytrusowych i drzewnych (bergamotka, drewno sandałowe i skóra). Nie obciąża zarostu, fajnie się wchłania i nadaje mu dyskretny połysk. Olejek zawiera starannie wyselekcjonowane organiczne i naturalne oleje oraz ekstrakty roślinne jak olej arganowy, olej owoców rokitnika, olej rzepakowy oraz witaminy C, E i F. Jest produktem wegańskim. A jego prezentacja? No cóż to co najlepsze w skandynawskim designie czyli prostota. Less is more – wewnątrz i na zewnątrz.

ŚWIECA:

1625037675083.jpg

Wspomniałem o świecach palonych między balkonem a salonem, prawda? Jedną z nich była nowa, limitowana świeca Diptyque – Citronnelle. Dzięki swoim orzeźwiającym nutom natychmiast przywodzi ona na myśl letnie wieczory — ten ulotny moment, kiedy słońce chowa się za horyzontem, a pojawiający się chłód przynosi wytchnienie. Trawa cytrynowa ujawnia tu swoje kwiatowe i cytrusowe nuty, spotykając się z werbeną, neroli i kwiatem pomarańczy. Świeca działa jako repelent na komary, dlatego warto ją palić – jak wspomniałem – w domu i na zewnątrz. W jej owalna etykietę wpisano rozstrzelone litery w charakterystycznej czcionce zaprojektowanej przez Luke’a Edwarda Halla (młody, brytyjski artysta, który współtworzył letnią kolekcję Diptyque) oraz kolorowe motywy roślinne. Świeca występuje w klasycznym szklanym opakowaniu o pojemności 190g bardzo ładnie i równo się wypala. Jej aromat jest prosty, ale donośny. Jednocześnie relaksuje i stymuluje.


 FLAKON:

1624267204319.jpg

Przyznam, że byłem sceptykiem w kwestii tych flakonów dopóki nie wziąłem ich do ręki. Na zdjęciach wydawały mi się przekombinowane, w rzeczywistości ujawniły swoją jakość i piękno. Mowa o kolorowych flakonach z linii Orange Extraordinaire marki Etat Libre d’Orange, których chyba najbardziej wyróżniającym motywem są kute, metalowe, narożne etykiety. Najpierw był niebieski Experimentum Crucis (mój absolutny ulubieniec do dziś!), na którego etykiecie widnieje motyw z ryciny o ruchu planet. Pomarańczowy (w kolorze) Spice Must Flow ilustruje krajobraz odległej planety – Djuny, zaś w herbie różowego 500 Years pyszni się róża Tudorów. Tegoroczna premiera w tej luksusowej linii – Soul of My Soul – przynosi odcień słonecznej żółci, złotą etykietę z motywem kwiatu wszechświata, a w środku wspaniałą kompozycję z dominującymi akordami kadzidła, masła irysowego, zamszu, drewna i wszechogarniającego piżma. Jest to tym samy pierwszy zapach w kolekcji, który nie koncentruje się głównie na róży (choć i ta jest w składzie). Flakon jest piękny, ciężki i fascynujący, a sama kompozycja…? O niej przeczytacie już wkrótce.

 

ULUBIEŃCY BE:

20210630_111105-COLLAGE.jpg

„Czy ja muszę mieć co miesiąc Ulubieńców?”

„Nie, nie musisz.”

„Same męskie zapachy w domu się pojawiają. Ja pachnę wciąż tym samym.”

„No dobra, to nie będzie w czerwcu Kącika Be.”

„O nie!”

No i jest. Żaden zapach co prawda Ulubieńcem nie został, ale udało się znaleźć trzy kosmetyki, które zdały w czerwcu egzamin u Be. Po pierwsze mocno skoncentrowany koncentrat Golden Dry Skin Salve marki Lano, który jest panaceum na wszelkie przesuszenia. W małej złotej tubce znajduje się formuła bogata w czystą lanolinę (70%), miód Manuka i witaminę E, która zwalcza nawet największe przesuszenie skóry. Bogata konsystencja pielęgnuje, chroni i nawilża podrażnioną, szorstką i przesuszoną skórę, która staje się aksamitna i dogłębnie odżywiona. Działa ponad 48 godzin. Be uwielbiam go używać do wygładzania ust. Po drugie, krem na noc od Resibo i wymownej nazwie Game Changer. Jego głównymi składnikami są retinol H10 (uwodorniony retinol, w którym zniwelowane właściwości drażniące) i bakuchiol. Game Changer ma skuteczne działanie przeciwstarzeniowe. Pobudza produkcję kolagenu i elastyny w skórze – włókien, których ilość spada wraz z wiekiem. Dodatkowo reguluje wydzielanie sebum. Ma rozpływającą się, lekką konsystencję. I na koniec klasyka. A czy może być coś bardziej klasycznego niż paznokcie w kolorze klasycznej czerwieni? A na dodatek od Chanel! Kolor Pirate (08) prezentuje się na dłoniach i stopach Be przepięknie! Cieszę się, że go polubiła, bo był to prezent ode mnie!

 

GDZIE TO ZNALEŹĆ:

Diptyque, Ilio – GaliLu

Jimmy Boyd, Orange Blossom – Perfumerie Natura

Cartier, Luxuriance – Douglas

Lab Series – Douglas

Olivia Plum, Drip – www.oliviaplum.pl

Sensum Mare, Algodrops – www.sensummare.pl

Cello – www.nutridome.pl

Keune – Perfumeria Sopocki Styl

Barberians - https://rawbeautyhouse.pl/

Unit4Men – www.unit4men.pl

Diptyque, Citronnelle – GaliLu

Etat Libre d’Orange, Soul of My Soul – Moliera 2 i www.beautyboutique.pl

Resibo – www.resibo.pl

Lano – Sephora

Chanel – Sephora i Douglas

SUPER 10-TKA NA LATO!

SUPER 10-TKA NA LATO!

*RECENZJA* - Boucheron Collection: Cuir de Venise

*RECENZJA* - Boucheron Collection: Cuir de Venise