ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*RECENZJA* - Bleu de Chanel L'Exclusif

*RECENZJA* - Bleu de Chanel L'Exclusif

Każda męska premiera Chanel to wydarzenie. Marka nie wprowadza nowości byle jak i byle kiedy – każda ma być kamieniem milowym, symbolem pewnej wizji męskości. Tym razem dostajemy Bleu de Chanel L’Exclusif – najbardziej skoncentrowany zapach w kultowej niebieskiej rodzinie. Nazwa zobowiązuje, bo „ekskluzywne” nie musi wcale oznaczać materialnej niedostępności. Chodzi raczej o coś wyjątkowego, osobistego, co wyróżnia się na tle codzienności. Warto też pamiętać, że słowo „Exclusif” w świecie Chanel ma dodatkowy ciężar – tak przecież nazywa się cała kolekcja butikowych zapachów marki, Les Exclusifs de Chanel.

 

Moja historia z linią Bleu nie była prostą miłością od pierwszego wejrzenia. Raczej relacją na dystans. Bleu musiałem się nauczyć. Oswajałem go stopniowo, doceniłem z czasem. To Allure był dla mnie zawsze tym zapachem, który rozbudzał emocje i przyprawiał o szybsze bicie serca. Do Bleu podchodziłem chłodniej – jako obserwator, nie uczestnik. I może właśnie dlatego mogłem wyrobić sobie o tej kolekcji trzeźwe zdanie: Bleu de Chanel to dla mnie współczesny zapachowy Everyman. Zapach nowoczesny, ale mocno zakorzeniony w klasycznym, fougère’owo-drzewnym i świeżym kanonie. Czysty, prostolinijny, lekko konserwatywny, a jednocześnie niesamowicie uniwersalny. Zapach, który podoba się mężczyznom od Tokio po Buenos Aires i od Sztokholmu po Kapsztad.

 W klasycznej wodzie toaletowej cenię świeżość, w wersji Parfum (moim ulubieńcu!) – drzewne piękno. Lubię też korzystać z całej linii kosmetyków Bleu de Chanel, która rośnie z każdym rokiem – po ich użyciu zawsze czuję się, jakbym wyszedł spod luksusowego prysznica. Bleu nigdy nie był ostentacyjny. To zapach, który daje poczucie stabilności – i może właśnie przez to ma na mężczyźnie taki magnetyzujący wydźwięk?

 

Co nowego w L’Exclusif?

 

Po pierwsze L’Exclusif zachowuje DNA całej linii – charakterystyczną świeżość i aromatyczny sznyt. I bardzo dobrze, bo flanker powinien wnosić nową treść, ale jednak pozostawać częścią rodziny. A co dostajemy nowego? W otwarciu pojawia się więcej słodyczy, nieco w klimacie Allure Homme Sport – czyli pomarańcza ubrana w ambrowe światło. Całość jest cieplejsza, bardziej zniuansowana. Drzewne akordy zostały dociążone, a zupełnym novum są w nowej wersji żywice. Perfumiarz Olivier Polge postawił na labdanum – cenną nutę wykorzystywaną do budowania akordów skórzanych i ambrowych. Pojawia się w sercu kompozycji, momentami kreując wręcz lekko dymny efekt.

‘To gęsty, wyrafinowany i złożony zapach o charakterze ekstraktu. Koncentrat wyjątkowych składników. Najbardziej magnetyczna odsłona Bleu de Chanel’
— Olivier Polge, perfumiarz Chanel

 

Oczywiście – to „dymność” i „skórzaność” skrojone są pod mainstreamową elegancję. Dla fanów niszy będzie to doznanie lekkie i przyjazne, dla przeciętnego użytkownika – pewne intrygujące wyzwanie. Dla mnie to właśnie serce z labdanum jest najpiękniejszą fazą L’Exclusif. Nuta ta fantastycznie współpracuje z drzewnym wątkiem, reprezentowanym przez sandałowca z Nowej Kaledonii.

 

W głowie i bazie natomiast odnajduję najwięcej DNA całej linii. Najbliżej jej do wersji Parfum, ale L’Exclusif nie jest jej kopią – testowałem je równolegle na obu rękach i różnice są bardzo czytelne. Powiedziałbym tak: L’Exclusif nie zabiera Bleu de Chanel na nowe lądy, lecz do nowych zakątków tego samego kontynentu. To najgłębsza jak dotąd odsłona – pięknie wielowarstwowa, a jednocześnie przystępna i łatwa w noszeniu. Jest bardzo logicznym i konsekwentnym rozwinięciem linii.

 

Everyman skrywa tajemnicę

 

Bleu de Chanel L’Exclusif to wciąż zapachowy Everyman. Wyobrażam sobie w nim zarówno dojrzałych mężczyzn, jak i licealistów, którzy dopiero odkrywają świat perfum (tak, to teraz prawdziwy trend!). Nie widzę ograniczeń ani pory dnia, ani pory roku. Będzie pasował na letni wieczór, chłodny dzień w biurze, weekendowy spacer czy lunch ze znajomymi. Na mojej skórze trzyma się długo, ma projekcję wyraźną w otwarciu, a potem umiarkowaną – czyli w sam raz, żeby nie męczyć otoczenia, a jednak przyciągać uwagę. W ubraniach zostaje godzinami. To zapach, który zbierze komplementy. Jestem tego pewien.

 

“A blue too blue to be black, too black to be blue.”

Flakon – nowy, a jednak znajomy

 

Flakon L’Exclusif to ten sam głęboki, niebieski choć prawie czarny odcień, który dobrze znamy (marka nazywa go ‘kolorem wewnętrznego horyzontu’).  Proporcje bryły zostały jednak przeprojektowane. Inspiracją stał się kałamarz – forma masywna, kwadratowa, z jeszcze większym naciskiem na czystość linii. W dłoni robi wrażenie obiektu, nie tylko flakonu. Minimalizm, który u Chanel ma zawsze moc – jest elegancki, nasycony i absolutnie ponadczasowy. Ten perfekcyjny kwadrat zaprojektowała Sylvie Legastelois. Twarzą zapachu pozostaje niezmiennie amerykańsko-francuski aktor Timothée Chalamet, a w nasyconej niebieskością reklamie ponownie słyszymy szlagier Nights in White Satin.

L’Exclusif zostanie ze mną na dłużej. Jestem go bardzo ciekaw w zimowej aurze. Będzie moim ulubionym – obok Parfum – wyborem Bleu de Chanel.

 

Zapach: Bleu de Chanel L’Exclusif

Premiera: 2025

Nos: Olivier Polge

Rodzina: drzewno-aromatyczna

Nuty: ambra, akordy drzewne, labdanum, sandałowiec

Trwałość i projekcja: dobra / średnia

Dostępność: Extrait de Parfum o poj. 60ml i 100ml w butiku Chanel oraz perfumeriach Sephora i Douglas

 

#flakonPR

*RECENZJA* - Diptyque Fleur de Peau Eau de Toilette

*RECENZJA* - Diptyque Fleur de Peau Eau de Toilette