ja5.jpg

Hi!

Witaj w świecie Charliego! Make yourself at home and smell the roses!

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of August

*ULUBIEŃCY MIESIĄCA* - Best of August

Zasłyszałem w tym roku opinię jakoby lato w Polsce miało kończyć się z lipcem. Tegoroczny sierpień zdawał się wspierać tę teorię. Aura była nader mieszana, sporo padało, a pod koniec miesiąca zdarzyło mi się nawet wyciągnąć szalik. Były też na szczęście i milsze, słoneczne chwile, jak na przykład kilka poranków na początku miesiąca gdy mogłem z rana na bosaka pobiegać po zroszonej trawie.

W cieplejsze dni sporo spacerowaliśmy i tradycyjnie smakowaliśmy rzemieślniczych lodów o różnych smakach. Bardzo kwaśno sobie zażyczyłem w Jednorożcu – ich mango, ananas i cytryna naprawdę nie widziały cukru! W cukierni Lukullus St. Tropez z kolei smakowałem połączenia pistacji i kwiatu soli! Zdarzyło się też pyszne i nieplanowane śniadanie w Być Może na Powiślu i odkrywanie ciekawych polskich smaków z twistem w restauracji Patelnia i Patera. Zdecydowanie dużo też piłem kawy! Otrzymałem ziarna przywiezione prosto z Dominikany, hektolitry dobrego dripa spijałem podczas weekendu spędzonego w Poznaniu, a podczas Perfumowego Spacerro, które odbyłem wraz z przyjaciółmi na początku miesiąca, podjęto nas w królewski sposób pyszną kawą w perfumerii House of Merlo. Sprawozdanie z tego niezwykle udanego (i trzeciego już!) spaceru znajdziecie tu. Aby skończyć temat kawowy dodam tylko, że jednego sierpniowego wieczora zarzuciłem też na twarz maskę Cafe Macchiato od Starej Mydlarni.

A co wąchałem w sierpniu? Przekrojowo zapoznałem się z ofertą marki Bohoboco co zaskutkowało dołączeniem do kolekcji ulubieńca, o którym przeczytacie niżej. Uważam, że zapachy tej marki trzymają bardzo dobry, światowy poziom i na jednym flakoniku z aksamitnym, czarnym korkiem na pewno się u mnie nie skończy. Wspominałem i wąchałem Dune Diora, które obchodzi w tym roku 30-lecie swojego powstania. Ocean miłych wspomnień i nadal ogromne uznanie dla tego perfumeryjnego arcydzieła, które zresztą znalazło się w albumie Michaela Edwardsa Perfume Legends II obok 51 innych ikon francuskiego damskiego perfumiarstwa. Pod koniec miesiąca wąchałem nowe wcielenie Miss Dior, które wyróżnia się przepiękną wstążką i sporą ilością pudrowo-kwiatowej słodyczy. Wcześniej zauroczył mnie zapach Abercrombie & Fitch – Naturally Fierce. Świeży w inny, niespotykany sposób (jest tu kombo kaktusa i agawy!) i według mnie unisexowy, choć oficjalnie skierowany do kobiet. Mój nos cieszyły też trzy niszowe róże o czym możecie przeczytać w sierpniowej Szybkiej Trójce.

Na kosmetycznym froncie starałem się konserwować zdobytą w lipcu opaleniznę. Parę patentów na to jak to robić zdradzam poniżej. O moje włosy dbały kosmetyki do mycia i stylizacji American Crew i, jak się za chwilę okaże, mam wśród nich swoich ulubieńców. Otrzymałem też linię męskich kosmetyków polskiej marki Kann, którym zafundowano pudełkowy facelift (wyszło im to na dobre!). W tej kompleksowej kolekcji – żel do mycia twarzy, krem na dzień (z filtrem!), krem pod oczy i krem na noc – zdecydowanie zachwycił mnie czarny jak smoła preparat do mycia! Wpadłem na chwilę do kapsuły Diora w centrum handlowym Klif, gdzie poddano analizie moją cerę i przygotowano skrojony pod nią program pielęgnacyjny. W przestrzeniach internetu zaś uczestniczyłem w webinarze Sisley poświęconym produktom do włosów Hair Rituel, w tym nowemu duetowi – szampon i kuracja – do skóry głowy z podrażnieniami i łupieżem. A jak się goliłem to tylko i wyłącznie z nowym i limitowanym setem Bleu de ChanelLe Rasage!

IMG_20210801_092921.jpg

W Kapsule Diora. Do Poznania spakowałem różową koszulę. Dlaczego…?


Na moim instagramowym koncie urządziłem letnie rozdanie, w którym zgarnąć było można flakon Lamar marki Kajal Perfumes. Cieszę się, że trafił do rasowej perfumomaniaczki i przypadł jej do gustu! Pod koniec miesiąca spędziłem fantastyczne i łaskawe pogodowo trzy dni w ukochanym Poznaniu, a powodem do tej wycieczki był pewien event, o którym przeczytacie w dalszej części wpisu. Zaliczyliśmy w DKF-ie bardzo dobry film – Supernova, a na HBO na poważnie nas wciągnął serial Years and Years. Posadziłem w ogrodzie w Częstochowie nasionka zatopione w kartkach od Cartiera – jestem bardzo ciekaw co z nich wyrośnie! No właśnie, kiedy ja sadziłem cartiery, Be w tajemnicy zrobiła sobie tatuaż. Nieźle się zorganizowała, bo w domu nie było mnie zaledwie 5 dni! Tak, podoba mi się i to bardzo! A teraz już czas na naszych ulubieńców. Zaczynamy!

 Z A P A C H:

20210902_161258-COLLAGE.jpg

Do marki DSQUARED2 mam spory sentyment. Kilka z ich męskich zapachów (damskie im średnio wychodzą) na stałe zagościło w mojej kolekcji. Niestety marka co rusz to zmienia licencje, a stare kolekcje wydane pod egidami innych firm odchodzą w niepamięć. Obecnie produkcją zapachów dla DSQUARED2 zajmuje się grupa Euroitalia, która od 2018 roku lansuje kolekcję Wood. Pojawiły się w niej zapachy dla niej i dla niego, a potem dwa oznaczone kolorami Green i Red. W tym roku marka lansuje kompozycję unisex – 2 WOOD i jest to pierwszy zapach w tej rodzinie, który naprawdę mnie ujął. Łączą się tu trzy bardzo przyjemne tematy. Po pierwsze, świeżość! Optymistyczna, poprawiająca nastrój, słoneczna i cytrusowa. Po drugie, drzewność! Świetlista, kremowa, ciepła. Budują ją haitańska wetyweria, cedr, cyprys Nootka (such a cute name!) i srebrna jodła. Po trzecie słodycz! Nienachalna, komfortowa, jakościowa. Według piramidy nut tworzą ją piżmo i ambra, ale ja bym dał sobie nos uciąć, że czuję tu piękną kroplę złocistego syropu klonowego! Może się za bardzo zainspirowałem liściem klonowym widniejącym na czarnym, drewnianym korku tej nowej wody toaletowej. Drugim ulubieńcem i olśnieniem zapachowym sierpnia była aromatyczna, fougerowa wręcz, premiera Bon Parfumeur o numerze 702. Męski, barbershopowy klimat otwarcia podkręca umieszczone w nutach głowy kadzidło. Piękna lawenda splata się z cedrem i drewnem kaszmirowym by osiąść na słodkawej kołderce z wanilii i piżma. 702 kojarzy mi się z dobrą, gatunkową, ciemną czekoladą, do której dorzucono nietypowe składniki – kawałki lawendy, słone ziarenka (cedrowe igiełki?) i liofilizowany kadzidlany dymek. Deser, a jednak tak dużo więcej! I trzeci zapach, który mnie zachwycił pod koniec wakacji czyli kompozycja Geranium Balsamic Note marki Bohoboco. Co ciekawe najbardziej spodobały mi się tu nie tytułowe nuty a ujęcie liścia laurowego i cedru. Ten zapach jest aromatyczny, drzewny i balsamiczny. Jednocześnie relaksuje i dodaje wyrafinowania. Jest dokładnie tym co kocham: połączeniem pikantności i świeżości przypraw, drzewnej siły i kremowych, dosładzających całość żywic. Ta kompozycja bardzo kojarzy mi się z Tumulte pour Homme Christian Lacroix, które szczerze kocham (i na szczęście mam jeszcze flakon).


 T W A R Z:

20210902_161353-COLLAGE.jpg

Totalnie przypadł mi do gustu żel do mycia twarzy i brody polskiej marki Kann, który przybył do mnie w odnowionym pudełku. Żel wygląda, pachnie i zachowuje się jak kosmetyk innej, zagranicznej marki, który posiadam i który kosztuje 5 razy drożej! Żel Kann jest NAPRAWDĘ czarny za sprawą zawartości węgla drzewnego. Zalecam więc ostrożność w przypadku białych kafelków, białego szlafroka bądź białego t-shirtu. Poza tym może zrobić wam tylko dobrze. Ma bardzo dobry wegański skład i super oczyszcza skórę twarzy oraz zarost. Skóra po wymyciu jest odświeżona i zdrowo napięta, ale nie przesuszona. Pory są ściągnięte, a błyszczenie zredukowane. Lubię nim wykonywać masaż twarzy i szyi leżąc wieczorem w wannie. W sierpniu w ramach akcji podtrzymywania opalenizny odkryłem dwa kosmetyki świetnie przedłużające lato na twarzy. Po pierwsze tonik samoopalający Have Some Tan marki Resibo, który wklepywałem w twarz co drugi wieczór. Preparat oprócz naturalnego pogłębienia opalenizny daje też cerze efekt zdrowego glow. Bardzo fajnie zobaczyć coś takiego na twarzy tuż po obudzeniu się. Raz na tydzień stosowałem zaś maskę posłoneczną gabinetowej marki Guinot o działaniu odmładzającym i naprawczym. Łagodzi skórę wystawiona na słońce, dogłębnie nawilża, przywraca młodzieńczy wygląd skóry oraz wyrównuje i przedłuża opaleniznę dzięki zawartości tyrolu i glukonianu miedzi. Producent zaleca trzymać ją na twarzy przez 10 minut, ale ja lubię w niej spać. Nakładam przed snem dość grubą warstwę. Rano po masce nie ma śladu, skóra wygląda natomiast na zregenerowaną i wypoczętą.

 

B O D Y:

20210902_161542-COLLAGE.jpg

Jak wspomniałem już we wstępniaku, w sierpniu miałem okazję przetestować kilka męskich kosmetyków do włosów American Crew. Jedną z ich nowości bardzo polubiłem i pokazuję ją z innym produktem tej marki, bo świetnie się uzupełniają. Matte Clay to glinkowa pasta do układania włosów o średnim chwycie. Świetnie się sprawdza na moich włosach, pozwala budować utrwalenie, jest elastyczna i nie powoduje nadmiernego przetłuszczania się włosów. Stosując jednak tego rodzaju kosmetyk – nawet najlepszej jakości – trzeba za każdym razem dokładnie go zmywać. Zwykły szampon tylko pozornie daje sobie z tym radę. Dla dogłębnego oczyszczenia skóry głowy z resztek produktów do stylizacji stosuję nowy szampon Detox Shampoo American Crew. To peeling w szamponie o podwójnym działaniu z unikalnym połączniem glinki Manicouagan i złuszczających łupin orzecha kokosowego. Stosuję go raz na tydzień dla odświeżenia skóry głowy i dodania włosom miękkości i lekkości. To tyle w kwestii włosów, reszta ulubieńców dotyczy ciała. Bardzo polubiłem olejowe serum ujędrniające marki Veoli Botanica. Bardzo efektownie wyglądająca zanurzona w nim gałązka rozmarynu zwiastuje zawartość jego ekstraktu w formule preparatu. Pochodzący z ekologicznych upraw Sycylii rozmaryn posiada silne właściwości antyoksydacyjne i odmładzające, kompleks LycoMegaⓇ  (likopen + kwasy Omega 3 i 6) zapewnia ochronę przeciw starzeniu, a kompleks 8 naturalnych olejów ujędrnia, nawilża i odnowia. Lubię nakładać je po wieczornej kąpieli wykonując masaż okrężnymi ruchami. Ma genialny cytrusowo-ziołowy zapach i pomimo olejowej formuły szybko się wchłania. Raz na tydzień podtrzymywałem opaleniznę ciała przy użyciu mgiełki samoopalającej eksperta w tej kwestii marki Vita Liberata. Mgiełkę Fabulous rozpylam bezpośrednio na skórę i rozprowadzam specjalną, dołączaną przez markę rękawicą (Self-Tanning Mitt). Kosmetyk jest beztłuszczowy, nie powoduje nieprzyjemnego zapachu, a uzyskany odcień jest bardzo naturalny. Opaleniznę można dowolnie dozować wybierając preferowaną częstotliwość stosowania mgiełki.

 

F L A K O N:

20210902_163614-COLLAGE.jpg

Perfumy i flakon mogą być świetnym sposobem na przedłużenie lata. Szczególnie gdy pachną świeżo i słonecznie i taki też efekt wywołuje ich flakon. Najnowsza wersja Twilly Hermès taka właśnie jest! Eau Ginger kładzie nacisk na świeżą, wibrującą nutę imbiru łącząc ją z aromatem piwonii i cedru. Świeżość i światło dominują też w opakowaniu i flakonie zapachu. Pudełko utrzymane jest w bieli z klasycznymi motywami marki w odcieniach pastelowego różu, limonki i oranżu. Klasyczny, przysadzisty flakonik z korkiem inspirowanym kapelusikiem jockeya ma kolor jasnej, słonecznej żółci. Kolor korka w tej edycji zmieniono z czarnego na biały. No i najważniejsza ozdoba każdego flakonu Twilly – kokardka z jedwabnego „spaghetti” o tej samej nazwie. Na Eau Ginger przybrała ona korespondujące z kolorami pudełka odcienie limonki, różu i pomarańczu. W tych dwóch ostatnich kolorach utrzymana jest również nazwa zapachu wpisana w okrągłą etykietkę. Wesoła, letnia i lekka zapachowa i wizualna wariacja na temat klasycznego Twilly.

 

R E A D:

20210902_161620-COLLAGE.jpg

Czy wiecie co to bahkur lub bakhoor? Nie? Nic, nie szkodzi. Ja też nie wiedziałem. Dlatego sięgnąłem po książkę Jolanty Mikołajczyk, która to tajemnicze słowo ma w swój tytuł wpisane. „Perfumy, attar i bahkur” nie tylko wyjaśnia znaczenie tego ostatniego terminu (pachnące kawałki drzewne oud nasączone aromatycznymi olejkami), ale daje nam też bardzo bogate tło historyczne sztuki tworzenia i stosowania pachnideł na Półwyspie Arabskim. Autorka następnie opisuje najważniejsze składniki stosowane w arabskich wonnościach – ambrę, cywet, piżmo, różę, szafran, mirrę, labdanum i wiele, wiele innych. W książce znajdziemy też rozbudowany rozdział poświęcony kontekstowi kulturowemu – Islamowi i jego stosunkowi do zapachów oraz arabskim rytuałom, w tym tzw. „nocy henny”.  Na koniec autorka przygotowała szereg praktycznych porad dotyczących wyboru perfum, ich aplikacji, przechowywania, a także samodzielnego tworzenia pachnideł. W książce znajdziecie recepturę na domową wodę różaną, różany olejek, osobiste perfumy, bahkur i potpourri. Książka napisana jest w sposób przystępny i zredagowana bardzo przejrzyście. Zaspokoi oczekiwania amatorów tematu, ale nie obezwładni wiedzą tych poczatkujących. Pozycja ma wygodny, kompaktowy rozmiar i jest dość oszczędnie okraszona fotografiami (co znaczy, że jest co czytać, a nie tylko oglądać). Poleciłbym ją każdemu, kto interesuje się zapachami, ale przede wszystkim historią i kulturą krajów arabskich.

 

B E A R D & S H A V E:

20210902_162428-COLLAGE.jpg

Golenie stanowi codzienną rutynę 70% męskiej populacji. Pozostali – tacy jak ja – pomimo posiadanego zarostu, też, wbrew pozorom, się golą. Chanel dało nam wszystkim w tym roku ekskluzywnego towarzysza tego męskiego rytuału. Le Rasage Bleu de Chanel to zestaw składający się z kremu do golenia, pędzla i granatowej, podróżnej kosmetyczki wykonanej z filcu. Przeznaczony do kompletnego lub precyzyjnego golenia krem Bleu de Chanel zamienia się w kontakcie z wodą (pamiętajmy, że przy goleniu na mokro nie należy jej żałować!) w delikatną, ale gęstą pianę. Jej półprzeźroczysta formuła pozwala na precyzyjne golenie obszarów graniczących z zarostem. Pianę z kremu ukręcić można w zagłębieniu dłoni, ceramicznej miseczce lub bezpośrednio na twarzy. Pędzel Bleu de Chanel wykonany z syntetycznego włosia zapewnia łatwą i skuteczną aplikację oferując dodatkowo masaż skóry i odpowiednie przygotowanie zarostu do ścięcia. Jego praktyczny, zaopatrzony w magnes stojak pozwala na higieniczne i stylowe przechowywanie pędzla w łazience swojej… lub nieswojej. Zawsze marzyłem o dobrym pędzlu do golenia by dodać temu rytuałowi dodatkowego sznytu. Pędzel Bleu de Chanel wygląda na półce genialnie. Kosmetyczka zaś już raz towarzyszyła mi w podróży. Wrzucam do niej też nowy All-Over Spray i krem nawilżający do twarzy i zarostu – oba pachnące świeżo-fougèrową nutą Bleu de Chanel.

 

E V E N T:

20210902_162214-COLLAGE.jpg

Pod koniec sierpnia wziąłem udział w przepełnionym zapachami i smakami evencie Think Pink organizowanym przez internetowy butik z kosmetykami i perfumami Milk & Tonic. Fakt, że odbywał się on w moim ukochanym Poznaniu sprawił, że tym chętniej się na niego udałem. W klimatycznej kawiarni Projekt Wilson wyczarowano w poniedziałkowy poranek prawdziwie różową atmosferę. Okazją do spotkania były przedpremiera antystresowego serum do skóry marki Ukviat i premiera dwóch nowych zapachów Milk &Tonic No. 6 i No. 9. Ukviat to młoda polska marka specjalizująca się w ukierunkowanych na różne potrzeby skóry serach. Do trzech istniejących już preparatów (serum ochronne, przeciwstarzeniowe i dla skóry z problemami) dołączy wkrótce różowe serum antystresowe dla skóry zmęczonej. Jego kluczowym składnikiem będzie ekstrakt z płatków róży damasceńskiej. Milk & Tonic natomiast zaprezentowało swoje nowe autorskie zapachy pod nazwą Love Edition. No. 6 dla niej wpisywał się doskonale w kolor sierpniowego wydarzenia. W tej ultrakobiecej, kwiatowej kompozycji znajdziemy nuty różowego prosecco, róży damasaceńskiej, koktajlu maliny i liczy oraz żywicy benzoesowej. Podany w czerni męski No. 9 to pachnidło o charakterze skórzano-drzewnym z akordami skórzanej tapicerki, słodkiego rumu, palo santo, tonki i benzoesu. W trakcie premierowego śniadania smakowaliśmy różanych smakołyków – prosecco podkręconego różanym syropem, różanej lemoniady, miodu z płatkami róż i granoli z dodatkiem malin i liczi. Lokal tonął w powodzi ‘wiecznych’ róż dostarczonych przez markę Flovely. Byłem tam, miód i prosecco piłem, a nawet głosem swym całe wydarzenie otwierałem. Pozostały miłe wspomnienia i wyborne zapachy. Sami możecie je teraz spróbować.

 

U L U B I E Ń C Y B E:

20210904_122028-COLLAGE.jpg

Be wyróżniła w sierpniu ponownie mascarę (ma dziewczyna przerób!), dzienno-nocny krem nawilżający i pachnącą, limitowaną gratkę do kąpieli od Chanel. Size Up od Sephora Collection to już drugie opakowanie dodającego objętości tuszu stosowanego z przyjemnością przez Be. Tusz wydłuża i podkręca rzęsy już za jednym pociągnięciem! Daje możliwość budowania efektu pogrubienia od rozmiaru codziennego L do wieczorowego XXL. Długotrwała formuła tuszu wzbogacona o mikrokulki w połączeniu ze szczoteczką w kształcie klepsydry zapewnia natychmiastowy efekt objętości. Pośrodku krótkie włosie pozwala na intensywne pokrycie rzęs w celu uzyskania ekstremalnej i wyjątkowo czarnej objętości. W kwestii pielęgnacji sierpniowe wyróżnienie otrzymał dzienno-nocny krem nawilżający marki Yonelle. Fortefusion z zawartością kwasu hialuronowego forte działa jak ‘bank wody’, z którego skóra może zawsze czerpać dokładnie tyle, ile potrzebuje. Krem nie tylko bardzo dobrze nawilża, ale również zapewnia długotrwałe działanie anti-aging. Dzięki innowacyjnej funkcji hydrowypełniania i ujędrniania pojawia się niezwykle komfortowe wrażenie jej soczystości i wypełnienia (tzw. plumping effect). Uczucie nawodnionej skóry trwa przez wiele godzin. Cera odzyskuje elastyczność i jędrność. Jest rozświetlona, jaśniejsza, witalna. Be twierdzi, że krem sprawdza się doskonale zarówno na dzień, jako bardzo dobra baza pod makijaż, jak i w większej ilości jako bogata regeneracja na noc. Be, w przeciwieństwie do mnie, nie jest fanką klasycznej Piątki Chanel. Doceniła jednak bardzo jej lżejszą wersję L’Eau. I to właśnie jej świeżość  odnalazła w limitowanej edycji tabletek do kąpieli z jubileuszowej kolekcji Chanel Factory 5. Zapakowane w białą puszkę tabletki musują w kontakcie z wodą uwalniając świeży, kwiatowy i czysty zapach, który rzeczywiście może się kojarzyć z ‘odmłodzoną’ wersją Piątki. Woda w kąpieli staje się lekko mleczna, a skóra po niej jest miękka i nawilżona. I co najważniejsze pięknie pachnąca, podobnie jak cała łazienka podczas tego luksusowego rytuału. Pastylek w puszce coraz mniej, co tylko świadczy o tym jaki to fajny produkt. Ja się tam cieszę – puszka będzie dla mnie!

GDZIE TO ZNALEŹĆ:

BOHOBOCO: Douglas

Bon Parfumeur: GaliLu

DSQUARED2: Sephora

Kann: www.kann.com.pl

Resibo: www.resibo.pl

Guinot: www.guinot.pl i w gabinetach

Veoli Botanica: www.veolibotanica.pl

American Crew: www.barberstore.pl

Vita Liberata: Sephora

Hermès: Sephora, Douglas i butik Hermès

„Perfumy, attar i bakhur”: www.zapach-orientu.pl

Chanel, zestaw do golenia Le Rasage: butik Chanel oraz na www.chanel.com

Milk&Tonic No. 6 i No. 9: www.milktonic.pl

Yonelle: Douglas

Mascara Size Up: Sephora

Chanel No. 5 Bath Tablets: butik Chanel oraz www.chanel.com

Diptyque, Le Grand Tour

Diptyque, Le Grand Tour

Bleu de Chanel, All-Over Spray i Le Rasage

Bleu de Chanel, All-Over Spray i Le Rasage