BEAUTY 2025 - MY TOP 10!
Oto dziesięć kosmetyków, których używanie w 2025 roku sprawiło mi najwięcej przyjemności. Niektóre rozpieszczały, inne ratowały z opresji. Po każdym z nich widoczne były realne efekty. Starałem się by w zestawieniu pojawiły się różne kategorie produktowe.
Zauważyliście coś ciekawego?
90% z nich to specyfiki polskich marek! Jestem kosmetycznym patriotą!
A do tego każdy z nich cieszy także moje oko!
By The Ray - multipeptydowe serum do twarzy Way to Glow
Way to Glow to pierwszy własny produkt kosmetyczny niszowej platformy By The Ray i od razu strzał w dziesiątkę! Lekka, płynna konsystencja, bogactwo składników (peptydy, algi, ceramidy, kawior limonkowy, prebiotyki), no i przede wszystkim tytułowy blask, który pojawia się natychmiastowo. Jest świetlisty, zdrowy, nieprzerysowany – taki w sam raz. Pięknie rzeźbi twarz światłem. Lubię go punktowo dokładać w ciągu dnia. Nigdy nie przedawkowałem. Kosmetyk ma też rozpieszczający zapach łączący nuty sandałowe i waniliowe.
Medestelle – ultra aktywny krem młodości pod oczy
Krem pochodzi z linii BIOTECHNOLOGY opartej na najnowszych, zaawansowanych odkryciach naukowych oraz technologicznych. Ma dość bogatą konsystencję dlatego lubiłem używać go wieczorem. Doskonale nadaje się pod delikatny masaż tej okolicy. Zawiera bardzo dużo trudnych do zapamiętania i wymówienia zaawansowanych składników, w tym egzosomy (malutkie pęcherzyki będące nośnikami cennych substancji) Centella Asiatica. Zdecydowanie zauważyłem efekt liftingujący i rozświetlający. Krem zalecany jest do skóry dojrzałej czyli jak najbardziej dla mnie.
Luāre – the Signature Shampoo i the Elixir Hair Oil
Luâre to nowa luksusowa marka do włosów, w której każdy element został dopieszczony w najwyższym możliwym stopniu. Absolutnie zakochałem się w duecie szampon + olejek. Szampon myje włosy w sposób genialnie łagodny pozostawiając je nawilżone i podatne na układanie. Olejek jest lekki jak piórko i wystarczy go zastosować naprawdę niewiele (w przypadku moich krótkich włosów dwie krople). Zmiękcza i dodaje włosom pięknego połysku. Używam też do brody. Oba kosmetyki (oraz odżywka, która również znajduje się w ofercie) obłędnie pachną połączeniem neroli i drewna sandałowego.
Cyrulicy – tonik do twarzy Rogue
Tonizacja to nieodzowny etap mojej pielęgnacji. Nie wyobrażam sobie jak można go pomijać! W tym roku często spryskiwałem się tonikiem z linii Rogue Cyrulików, która jak wiadomo słynie z miętowego klimatu. I w toniku też to czuć co genialnie sprawdzało się latem, ale nie tylko. Odświeża, koi, regeneruje. Widocznie zmniejsza pory. Stosuję go rano i wieczorem, ale i w każdym momencie dnia gdy potrzebuję odświeżenia. W zasadzie to teraz też mam na niego ochotę. Woła mnie ta mięta! Zaraz wracam…
Tierra Natural – bogaty krem do ciała Spirit of Peru
Tierra Natural to polski brand skupiony na naturalnej pielęgnacji inspirowanej mądrością roślin i kultur z wielu zakątków Ziemi. Ich debiutancka linia poświęcona jest bogactwom natury Ameryki Południowej. Pokochałem bogaty krem do ciała Spirit of Peru. Jego cenny skład dba o dobrą kondycję skóry, a kompozycja zapachowa pozwala zrelaksować się po całym dniu. To prawdziwa terapia dla zmysłów. Drzewny, nieco słodki zapach balsamu copaiba. Cedr wirginijski, który podkręca leśny klimat i wprowadza w relaksacyjny stan. Pomarańcza odpowiada za radość i przyjemne ciepło. Kardamon dodaje pikantnej nuty. Uczta dla zmysłów w wysmakowanym ciemnobrązowym słoju. Teraz, zimą - ideał!
6. Krayna – olejek elementarny
Ten czysty ekologiczny olejek uratował moją brodę gdy zacząłem cierpieć na nadwrażliwość na zbyt perfumowane kosmetyki. Bo on po prostu nie pachnie niczym! Doskonale za to odżywia i zmiękcza zarost oraz pozostawia na nim piękny połysk. Jest szalenie przyjemny w stosowaniu i genialnie łagodzi swędzenie skóry, które brodaczom czasami się zdarza. Dodam, że zgodnie z zaleceniami producenta możecie go również stosować (a może przede wszystkim) do „domykania” pielęgnacji skóry, jej oczyszczania, pielęgnacji włosów oraz wspomagania redukcji blizn i rozstępów na ciele. Ja nakładam go również wieczorem na brwi.
7. Dior – kompaktowy długotrwały podkład Forever Natural Velvet
Czasem od nadmiaru kosmetyków z opcją glow, tego glow mam trochę za dużo. Żartuję oczywiście, ale czasem lubię jednak przypudrować nos i czoło. Nie dążę już do matu totalnego (w moim wieku to nie robi dobrze), ale dyskretnego zgaszenia nadmiernego światła w pewnych rejonach twarzy. Dior Forever Natural Velvet to podkład/puder w kompakcie wykorzystujący technologię non-transfer (zapobiega przenoszeniu), który zapewnia bardzo dyskretny, naturalny, półmatowy efekt. Nakładam ten kremowy puder dołączoną gąbeczką albo pędzlem kabuki. Świetną opcją jest możliwość dokupienia wkładu do eleganckiej granatowej kasetki. Używam koloru 2N Neutral.
8. Sensum Mare – rewitalizująco-naprawczy krem z 9% kompleksem peptydów i aminokwasów z PDRN
Do nowej linii Sensum Mare z polinukleotydami dorwałem się od razu w dniu jej premiery. I ani razu nie żałowałem! Czuć, że są to kosmetyki najnowszej generacji. Od opakowań, przez przyjemność aplikacji, lekkość konsystencji aż po widoczne (już po 2 tygodniach stosowania!) efekty. Skóra po regularnym stosowaniu kremu jest pięknie rozświetlona zdrowym blaskiem, bardziej zwarta i zdecydowanie gładsza. Zauważyłem też ujednolicenie kolorytu i mniejszą wrażliwość na zmiany temperatur, które zawsze dawały mi się we znaki o tej porze roku. Świetna robota! Będzie powtórka!
9. Lynvë – olejek do masażu i pielęgnacji Revive&Relax
W tym olejku nowej polskiej (tak, tak, nie szwedzkiej) marki Lynvë z miejsca się zakochałem! To produkt doskonały, który jak wskazuje nazwa potrafi zarazem ożywić jak i zrelaksować. Pięknie się wchłania. Nie ma mowy o żadnych zalegających tłustościach, a skóra jest bardzo ładnie nawilżona i zdrowo rozświetlona. Olejek ma przyjemny świeży, zielony, lekko ziemisty zapach, który sprzyja odprężeniu. Doskonale prezentuje się też na półce. Pięknie zaprojektowana butelka z pompką ma absolutnie pobudzający odcień zmrożonej czerwieni.
10. Alba 1913 x PURO – Boreal Collection szampon i żel 2-w-1
Nową linię kosmetyków stworzonych dla sieci PURO - Boreal Collection - poznałem latem w Puro Warszawa Stare Miasto. Od razu spodobał mi się zarówno design kosmetyków jak i ich bardzo naturalny, “północny” zapach. Teraz, pod choinkę otrzymałem żel do mycia ciała i włosów i był to genialny wybór dla mojego utrudzonego syntetycznymi zapachami nosa. Ten kosmetyk pachnie, ale jego zapach absolutnie nie drażni. Skomponowano go wyłącznie z naturalnych olejków eterycznych ze świerku, drzewa różanego, lawendy, geranium i paczuli. Delikatność, nowoczesność i aromaterapeutyczna czułość dla nosa. I’m in love!




